Przez dwa tygodnie przebywałam w miejscu bardzo odległym zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Natalia Rolleczek przeniosła mnie do III i II wieku p.n.e. do królestwa Antiocha III Wielkiego, króla Syrii, która ówcześnie rozciągała się do Morza Śródziemnego po Indie. Król, słusznie nazywany wielkim, panuje nad wieloma ludami, jednoczy w swoim królestwie wiele religii, kultur, ludów. Jego rządy wymagają sprytu, rozwagi, namysłu, dalekowzroczności - jednym słowem wielkości. I nikt mu jej nie odmawia - poddani przekonani są o sprzyjającej mu dobrej gwieździe lub o przychylności bogów, w zależności od tego, w co wierzą. Potęgą króla zachwieje dopiero Rzym - imperium agresywne, żarłoczne, nienasycone. Aspiracje Rzymian sięgają daleko, a po zwycięstwie nad Hannibalem nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Imperium rzymskie prze na wschód, wykorzystując niestabilną sytuację w Grecji, gdzie po śmierci Aleksandra jego byli wodzowie, władcy poszczególnych ludów walczą o wpływy.
Antioch, spadkobierca dynastii Seleucydów pewien jest swojego utrzymania monarchii i nie wierzy, by Rzymianie mogli zająć Azję. Przygotowując się jednak do wojny, pragnie zawrzeć korzystne sojusze, dobrze wydając za mąż córki. Najstarsza Laodike poślubiona zostaje bratu Antiochowi, by podtrzymać dynastię. Najmłodsza Kleopatra wyjeżdża do Egiptu, gdzie zostaje małżonką faraona Ptolemeusza, średnia i najmniej rozsądna Antiochis przeznaczona jest królowi Pergamonu - Eumenesowi. Ten jednak pragnie się przypodobać Rzymianom i odrzuca rękę syryjskiej księżniczki. Antiochis poślubia więc króla Kapadocji Ariartesa.
Rolleczek opisuje upadek Seleucydów na ponad siedmiuset stronach i, muszę przyznać, z ulgą zakończyłam tę lekturę. Nie dlatego, że była zła, raczej dlatego, że to są wyczerpujące książki. Autorka drobiazgowo opisuje życie w wielu ówczesnych metropoliach: Efezie, Delfach, Pergamonie, Babilonie, Aleksandrii itd. Architektoniczne detale, ogrody, ulice, warsztaty, wygląd komnat, stroje, makijaż - wszystko jest ważne i dzięki tym szczegółowym obrazom, czytelnik faktycznie przenosi się w dane miejsce. Podczas lektury nie mogłam wyjść z podziwu dla autorki - nawet sobie nie wyobrażam, ile godzin badań, poszukiwań, analiz i lektury musiała poświęcić przed napisaniem tej książki. Te opisy jednak nie wymagały aż takiej koncentracji, jak działania wojenne i narady. Nieskończona ilość imion, nazwy geograficznych, opisów okrętów wojennych, machin oblężniczych, strojów żołnierzy - to nie było na moje siły. Gdyby książce towarzyszyła mapa, ilustrująca ruchy wojsk, lektura byłaby łatwiejsza i pełniejsza. Przyznam, że kilka razy spoglądałam do Wikipedii, by skonsultować to, co właśnie przeczytałam. Zresztą ta powieść świetnie uzupełnia każdy podręcznik historii, nawet jeśli, jak autorka sama przyznaje, nie zawsze kanonicznie trzyma się chronologii.
Co w tej trylogii jest najciekawsze? Oczywiście rozmowy, perypetie królewskich córek. Każda z nich ma inny charakter i w inny sposób poddaje się ojcowskiej woli. Ich rozterki, decyzje, zagubienie, niespełnione miłości i chęć służenia wielkiej sprawie są fascynujące. Rolleczek niezwykle barwnie odrysowuje wszystkie charaktery - wśród żeńskich są nie tylko królewskie córki, ale i służebne czy siostra Antiocha Wielkiego, wśród męskich najważniejsi wodzowie, królowie, Hanibal i ciekawa postać szpiega Aristona.
Trzy córki króla to powieść, jak zwykłam mówić, w starym stylu - plastyczna, barwna, niespieszna, pełna detali. Powieść wymagająca i pouczająca, pochłaniająca czytelnika, ale w pewnym stopniu także męcząca.
Moja ocena: 4/6
Natalia Rolleczek, Trzy córki króla, 751 str., Nasza Księgarnia 1987.