niedziela, 5 grudnia 2021

"Homo sapienne" Niviaq Korneliussen

 


Tęczowa seria należy do moich ulubionych - ze względu oczywiście na tematykę, ale także na kraje pochodzenia autorów i okładki. Na tę książkę cieszyłam się szczególnie, bo nie miałam jeszcze okazji, by przeczytać cokolwiek z Grenlandii, a tu od razu podwójna porcja szczęścia: egzotyczne miejsce i tematyka LGBTQ.

Napiszę od razu, że Homo sapienne nie czyta się lekko. Wyobrażam sobie, że nie była to także łatwa książka do przekładu. Kolejne rozdziały to monolog czy zapis myśli różnych postaci, a nawet strumień świadomości - nie wiadomo jednak, kto mówi, bo to okazuje się dopiero w trakcie lektury. Nie wiemy także, jak te myśli są umiejscowione w czasie i nie wiemy do kogo dana osoba się zwraca. Do tego dochodzi bardzo współczesny język, nazwijmy go młodzieżowym, przeplatany mnóstwem zdań po angielsku. 

Homo sapienne to opowieść o młodych ludziach, dorastających w małej społeczności, zmęczonych ciasnotą i zaściankowością, a równocześnie uwikłanych w poszukiwaniu własnej tożsamości, przede wszystkim seksualnej. Dominującym i łączącym wszystkie postaci jest motyw chęci ucieczki, rozpoczęcia życia od nowa. Tak jest w przypadku Fii, której monolog rozpoczyna książkę. Kobieta tkwi w związku z czułym, rozumiejącym partnerem, w którym jednak nie jest szczęśliwa. Świetnie pokazany jest jej depresyjny stan, brak sprawczości, oczekiwanie na noc, zmęczenie życiem. Jej brat natomiast wybiera ucieczkę dosłowną, bo opuszcza Grenlandię. To właśnie jego opowieść pokazuje najwięcej kolorytu lokalnego, choć niekoniecznie pozytywnego. W rozdziałach poświęconych tym dwóm, powiedzmy głównym, postaciom, pojawiają się inne osoby, które poznajemy bliżej w ich własnych opowieściach.

Taka konstrukcja pozwala zrewidować to, co wydaje się pewne, okazuje się bowiem, że, jak to zazwyczaj bywa, obraz danej postaci z perspektywy przyjaciół czy rodzeństwa nie ma pokrycia z rzeczywistością. Bardzo lubię takie powieści, skłaniają do dużej uwagi, wodzą trochę za nos, ale ich lektura daje sporo satysfakcji. Doceniam fakt, że autorka zadbała o klamrę spinającą wszystkie rozdziały, zręcznie łącząc pierwszy z ostatnim. 

To powieść buzująca od emocji, najczęściej tych negatywnych - złości, rozpaczy, smutku, które towarzyszą trudnemu procesowi wyłuskiwania własnego ja. Nie należy oczekiwać, że znajdziemy tu obraz Grenlandii, bo, jak pisałam, wyspa pojawia się szerzej tylko w jednym rozdziale. Te wzmianki są jednak negatywne - dominują alkoholizm, homofobia, zaściankowość. W takim świecie niezwykle trudno jest zaakceptować własny homoseksualizm czy transpłciowość.

Żółty tom jest jak dotąd najtrudniejszym w tej serii, bo to powieść nieoczywista i wymagająca, przede wszystkim na płaszczyźnie językowej. Mimo to polecę tę książkę ze względu na tematykę oczywiście, ale paradoksalnie także ze względu na język.

Jestem bardzo wdzięczna wydawnictwu dziwny pomysł za umożliwienie mi przeczytania tej książki. 

Moja ocena: 4/6

Niviaq Korneliussen, Homo sapienne, tł. Agata Lubowicka, 171 str., Wydawnictwo dziwny pomysł 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz