Zachwalana jako kryminał, dla mnie wcale nim ta książka nie była. To bardziej rozwiązywanie zagadki z nutką psychologii w tle. Akcja prowadzona jest wielowątkowo - mimo że powieść czyta się lekko, stale trzeba zwracać uwagę na narratora.
Główna bohaterka opiekująca się umierającym Hrafnem pragnie spełnić jego ostatnią prośbę przed śmiercią. Wybiera się w podróż, by okdryć zagadkę kobiety, robiącej swetry na drutach. Brzmi niewiarygodnie i takim przez kilkanaście pierwszych stron pozostaje. Autorka opisuje w krótkich rozdziałach urywki wspomnień wielu osób, z których powoli składa się ta historia. Dodać trzeba, że akcja mocno osadzona jest w Islandii, ograniczona jest małym światem zagubionej w północnych fjordach wioski. Większość postaci naszkicowana jest bardzo dokładnie, a każdy z tych typów uwikłanych jest w jakiś sposób w islandzkie realia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz