Dałam sobie kilka dni oddechu ale nie ciągnie mnie zupełnie do powrotu do Folleta. Mnóstwo ciekawych lektur uśmiecha się do mnie s niebotycznego stosu, a Follet leży porzucony na podłodze obok biurka i nawet nie poszeptuje. Czas więc na parę słów i próbę podsumowania dlaczego właściwie nie? Bo zaczyna się nieźle - mamy kamieniarza, który wędruje przez średniowieczną Anglię w poszukiwaniu pracy. Prowadzi ze sobą rodzinę: dwoje dzieci i żonę w ciąży. Zbliża się zima, rodzina nie ma środków do życia i niestety marne widoki na pracę. Mamy klasztor i mnicha, który wychował się wśród murów klasztornych po tym jak zamordowano jego rodziców, mamy rozgrywki o władzę po śmierci króla. I co jeszcze? Mamy drobniutki druk, blisko 1200 stron i kilometrowe opisy. Opisy szczegółów, które ani nic nie wnoszą do akcji, ani nie dodają kolorytu powieści. Mamy długaśne retrospekcje, które równie rozwlekle wspominają losy nowo poznanych postaci. I nawet mimo tych tasiemców doczytałabym książkę, gdybym miała w perspektywie 300 może 400 stron, ale ten dalszy tysiąc mnie dosłownie przytłaczał. Ciągle zastanawiałam się czy redaktor w ogóle coś przyciął z oryginały, a jeśli tak to ile tysięcy stron opisów wyprodukował Follet i właściwie po co? Rozumiem, źe "Filary ziemi" to z załoźenia czytadło - ale jednak mam inne pojęcie o lekkich powieściach. Nie sądzę, źe mam ochotę poświęcać więcej czasu Folletowi, to juź wolę przeczytać dobry kryminał.
Ken Follet, Filary ziemi, tł. Gabriele Conrad, Till Lohmeyer, Christel Rost, 1165 str., Bastei Lübbe
Rozumiem Twoją złość. Jak nie idzie czytanie, robię to samo, bo inne książki kuszą i czekają. Niech następna lektura sprawi Ci przyjemność, bo ja odżyłam po dwóch niewypałach ;))
OdpowiedzUsuńO! A ja się zachwycilam tym mrocznym, średniowieczem. I nawet pochłonęłam "Swiat bez końca" zaraz po:)))
OdpowiedzUsuńMoże po prostu nie znasz się na dobrej literaturze :( Mnie też trochę znudził na początku ten wątek z Philipem, ale potem akcja niesamowicie się rozwija i nie możesz się od książki oderwać ! Koniecznie do niej wróć ! Zaczynam świat bez końca . . .
OdpowiedzUsuńMoże się nie znam, ale dużo chętniej przeczytałam Sjóna, Grassa czy Le Clezio:) Nie wiem czy wrócę.
OdpowiedzUsuńA może po prostu tłumaczenie jest beznadziejne. Bo oryginał czyta się doskonale...
OdpowiedzUsuńNie wyglądało na toporne. Chyba to po prostu nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń