Przeczytałam, a właściwie niespiesznie wysmakowałam wspomnieniową książkę Jacka Dehnela. Nie jestem w stanie powiedzieć czy mi się podobała - są elementy, które mnie zachwyciły, ale brakuje mi czego ś, co uczyniło by tę książkę genialną. Sama tematyka jest bardzo bliska memu sercu - genealogią mojej rodziny zajmowałam się intensywnie i przez rozmowy z babcią próbowałam nadać życia suchym faktom.
Jacek Dehnel nie prowadzi wprawdzie badań genealogicznych ale notuje wspomnienia, przypowiastki i anegdoty babci. Babcia jego to kobieta zdumiewająca - energiczna, wyedukowana, zaskakująca. Babcia snuje swoje opowiadanai stale, rozpoczyna przy śniadaniu, przerywa, by skomentować rzeczywistość i kontynuuje w zupełnie innym miejscu. Chronologia dla nie jest - wraca, wspomina, odbiega, operuje mnóstwem nazwisk. Jacek stara się kontrolować ten potok wspomnień, nawraca babcię na "poprawną" drogę, notuje, uśmiecha się i cierpliwie wysłuchuje tej samej historii po raz enty. Właśnie te babcine wspominki czytałam wolno, odkładając raz po raz lekturę, wracając, ale też odczuwająć znużenie.
Za dużo ciekawszą część odbieram rozdziały, w których wnuk opisuje starzenie się babci - jej stopniową zapominalskość, plątanie faktów, złośliwe zachowania, aż wreszcie fizyczno ść, która zaczyna dominować czas spędzany z babcią. Babcia dziecinnieje, utrudnia opiekę nad sobą czyniąc z niej próbę nerwów dla córki czy wnuka. Ujął mnie sposób w jaki Dehnel to opisuje, zachowując takt ale nie upiększając niczego, ujęła mnie jego szczerość i odwaga w ukazaniu odchodzenia osoby kochanej. Mam wrażenie, że to temat poniekąd tabu, nieczęsto brany na warsztat pisarski, a już na pewno nie przez tak młodego pisarza.
Podoba mi się polszczyzna Dehnela ale trochę denerwowały mnie poetyckie dygresje, które niekoniecznie muszą być złe. Ja akurat takich poetyckich wtrętów nie lubię.
Mimo że nie stałam się fanką Dehnela po tej książce, ciekawa jestem jego "Balzakiany".
Jacek Dehnel nie prowadzi wprawdzie badań genealogicznych ale notuje wspomnienia, przypowiastki i anegdoty babci. Babcia jego to kobieta zdumiewająca - energiczna, wyedukowana, zaskakująca. Babcia snuje swoje opowiadanai stale, rozpoczyna przy śniadaniu, przerywa, by skomentować rzeczywistość i kontynuuje w zupełnie innym miejscu. Chronologia dla nie jest - wraca, wspomina, odbiega, operuje mnóstwem nazwisk. Jacek stara się kontrolować ten potok wspomnień, nawraca babcię na "poprawną" drogę, notuje, uśmiecha się i cierpliwie wysłuchuje tej samej historii po raz enty. Właśnie te babcine wspominki czytałam wolno, odkładając raz po raz lekturę, wracając, ale też odczuwająć znużenie.
Za dużo ciekawszą część odbieram rozdziały, w których wnuk opisuje starzenie się babci - jej stopniową zapominalskość, plątanie faktów, złośliwe zachowania, aż wreszcie fizyczno ść, która zaczyna dominować czas spędzany z babcią. Babcia dziecinnieje, utrudnia opiekę nad sobą czyniąc z niej próbę nerwów dla córki czy wnuka. Ujął mnie sposób w jaki Dehnel to opisuje, zachowując takt ale nie upiększając niczego, ujęła mnie jego szczerość i odwaga w ukazaniu odchodzenia osoby kochanej. Mam wrażenie, że to temat poniekąd tabu, nieczęsto brany na warsztat pisarski, a już na pewno nie przez tak młodego pisarza.
Podoba mi się polszczyzna Dehnela ale trochę denerwowały mnie poetyckie dygresje, które niekoniecznie muszą być złe. Ja akurat takich poetyckich wtrętów nie lubię.
Mimo że nie stałam się fanką Dehnela po tej książce, ciekawa jestem jego "Balzakiany".
Jacek Dehnel, Lala, 403 str., W.A.B.
zapraszam do udziału w konkursie dla blogerów. Dla WSZYSTKICH uczestników nagrody książkowe.
OdpowiedzUsuńSzczegóły tutaj: http://www.mediarodzina.com.pl/artykul/422/konkurs-dla-blogerow-czytaj-brooksa.html
Przeczytałam tę książkę w zeszłym roku.Zgadzam sie-czegoś jakby zabrakło.Ale i tak czuję do niej sentyment,bo lubię takie opowieści rodzinne,gawędzenie,wspominanie:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja wciąż nie mogę na nią trafić w bibliotece, bo sama chciałabym przekonać się dlaczego książka ma tak skrajne opinie. "Balzakiana" bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuń"Balzakiana" jest nieco bardziej wyrafinowana, więc może Ci się jeszcze mniej podobać. Ale kto wie...
OdpowiedzUsuńZnaika ja właśnie też lubię gawędy:)
OdpowiedzUsuńdededan będę intensywnie "Balzakiany" szukac.
Martin - myślisz, że wyrafinowane książki nie nadają się dla mnie?:)
nie generalizowałbym aż tak :-P
OdpowiedzUsuńMartin - uuuuffff:)
OdpowiedzUsuń