Strony

piątek, 18 grudnia 2009

"Oddałam ci całe życie" Zoé Valdés


Już kilka dni temu przeczytałam tę książkę ale ostatnio brakowało mi czasu na napisanie recenzji.

To powieść bardzo soczysta. Soczysta językowo i soczysta treściowo. Cuquita Martinez opowiada swoje życie, począwszy od dzieciństwa w Santa Clarze, do przeprowadzki do Hawanny, gdzie spędza resztę życia. Cuca to prosta dziewczyna, która szukając szczęścia w stolicy trafia na prawdziwą przyjaźń i na miłość jej życia. Zakochuje się bez pamięci w niewłaściwym mężczyźnie, który opuszczając ją pozostawia jej nieślubną córkę i małe zawiniątko z jednym dolarem. Historia Cuquity jest pretekstem do przedstawienia wydarzeń politycznych na Kubie, a przede wszystkim do życia mieszkańców Hawanny po rewolucji.
O ile sama historia Cuquity mnie nie zachwyciła, to na kolana wręcz rzucił mnie język Valdés. Język soczysty, pełen niespodziewanych porównań, metafor, dowcipnych skojarzeń i niespotykanych zwrotów. Tłumacz w posłowiu wyjaśnia, że Valdés posługuje się dialektem hawańskim, bardzo specyficznym. Akurat to trudno mi ocenić ale mogę stwierdzić, że autorka rewelacyjnie opisuje życie w biedzie, pod rządami dyktatora, stosując ironię i czarny humor. Tak opisuje proceder przeszukiwania śmietników:

"Jej sąsiadka (..) nazywa kosze na śmieci "wymianą prezentów", bo zanosisz gówno, a dostajesz drugie gówno, czasami trochę lepsze. W niektórych dzielnicach śmietniki mają lepszą jakość niż w innych, na przykład Miramar, dzielnicy dyplosklepów. Z tego powodu już od miesiąca ustawiają się kolejki wokół kubłów na śmieci z ulic Piątej, Czterdziestej Drugiej albo Siedemdziesiątej, bo tam szmelc jest lepszy, mówią, że czasem ma nawet etykietki. Rząd rewolucyjny, po uprzednim porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz z organami Bezpieczeństwa Państwa, oj, zadyszałam się, i ze związkiem zawodowym z Cayo Cruz (Cayo Cruz to cmentarz gówna), mając na uwadze zapewnienie porządku publicznego, postanowił wydać obywatelom pretickets i tickets za pośrednictwem odpowiednich komórek komitetu obrony rewolucji, żeby ludzie nie robili zamieszania w kolejkach, a gówno przypadło wszystkim po równo, skoro żyjemy, przepraszam, należymy do społeczeństwa bez przywilejów. Socjalistycznego? Komunistycznego? Nie? Aa, rozumiem."

Valdés w swojej powieści stale nawiązuje do tekstów piosenek, do kubańskiej kultury - myślę, że osoby znające hiszpański i Kubę, miałyby o wiele więcej przyjemności z lektury.

Książka ta to również opowieść o Hawanie i jej mieszkańcach, przepojoną miłością do tego miasta. Autorka opisuje jego zaułki, dzielnice nieznane turystom, powolny rozkład budynków, przemiany, spowodowane przez zmianę rządu. Wśród tych ulic poruszają się barwne postacie hawańczyków - prostytutek i tancerek, bywalców klubów i niebieskich ptaków. Wszyscy oni są pełni życia, werwy, temperamentu. Ich soczysty język, pełen wulgaryzmów a zarazem prostoty potrafi zachwycić albo zniesmaczyć. Nie sposób tu znaleźć złotego środka. Sama narratorka - Cuca - prosta przecież kobieta - bez ogródek opowiada o sprawach intymnych i o seksie. Kolejny raz ukłon dla tłumacza za poradzenie sobie z niełatwą materią języka. Uddało mu się oddać soczystość życia Kubańczyków.

Sama książka pewnie dużo bardziej by mnie znużyła gdyby właśnie nie jej strona językowa. Oprócz niej atutem jest ukazanie życia w kraju komunistycznym - biedy i głodu wręcz skrajnego, absurdu i drwiny z Kubańczyków. Valdés nie uderza jednak w rzewny ton. Zachowując ironiczne spojrzenie na świat, potrafi o wiele bardziej poruszyć czytelnika.

Powieść Valdés to kopalnia informacji o Kubie czy odwołań muzycznych i literackich - na pewno można odkryć w niej o wiele więcej niż ja byłam w stanie.

Zoé Valdés, Oddałam ci całe życie, Maciej Ziętara, 247 str., Noir Sur Blanc.

1 komentarz:

  1. Anonimowy8:21 PM

    czytałem tę książkę dawno temu, mam jednak wrażenie, że mi się nie podobała, choć nie potrafię sobie teraz przypomnieć dlaczego.

    OdpowiedzUsuń