Strony

czwartek, 21 stycznia 2010

"Zaginiony symbol" Dan Brown


Robert Langdon jest profesorem Harvardu, specjalistą od symboliki. Jego przyjaciel Peter Solomon prosi go o pilne przybycie do Waszyngtonu, w celu wygłoszenia wykładu. Gdy Langdon przybywa do Capitolu zastaje pustą salę, a pomiędzy zwiedzających budynek turystów ktoś zrzuca ludzką dłoń. Langdon od razu rozpoznaje dłoń przyjaciela - Petera Solomona - na której wytatułowano magiczne symbole, zapraszające profesora do poszukiwania starych mądrości masońskich. Równocześnie kontaktuje się z nim CIA. Peter Solomon to prominenty członek najstarszej amerykańskiej loży masońskiej - Langdon wie, że musi przyjąć wyzwanie przekazane mu przez tatuaże, by ocalić porwanego przyjaciela. Ale co z porwaniem Solomona ma wspólnego CIA? Jakich zaginionych mądrości ma szukać Langdon? I kto porwał i okaleczył Solomona? Te wszystkie pytania spadają na profesora już w pierwszych rozdziałach, a ich rozwiązanie będzie skomplikowane i niebezpieczne.

Nie jestem fanką Brwona, słynny "Kod Leonarda da Vinci" mnie wręcz nudził. Sceptycznie więc podchodziłam i do tej powieści. I słusznie. Brown w podobny sposób prowadzi fabułę, samą w sobie może ciekawą ale zdecydowanie przegadaną. Autor opisuje w szczegółach historię amerykańskiej loży masońskiej, jej związki z budową Capitolu, używane przez nią symbole, wszystko szczegółowo tłumacząc. Ogrom wiadomości podawanych niby mimochodem w najbardziej emocjonujących momentach może zmusić bardziej niecierpliwego czytelnika do przewracania stron, by pospieszyć za akcją. Zupełnie nierealne są sceny, gdy Langdon podczas ucieczki streszcza swojej towarzyszce matematyczne zawiłości i historię rozmaitych symboli. Mnie to nuży i śmieszy, ale wierzę, że może się podobać.

Czemu więc poznałam tę książkę? To było moje pierwsze spotkanie z audiobookiem a to jedyna książka, którą miałam w wersji do słuchania. I jak spodobało mi się słuchanie i dlaczego właśnie audiobook? Postanowiłam wykorzystać czas przeznaczany codziennie na spacery z synem, a audiobook wydawał mi się być idealny. Na początku jednak trudno było mi się przyzwyczaić do słuchania. Praktycznie trzy razy zaczynałam zanim byłam w stanie okiełznać rozbiegane myśli i skoncentrować się na książce. Dan Brown wydaje się być idealny w tym celu. Nie wyobrażam sobie słuchać książki z wyższej półki, wymagającej sporej uwagi. Tak więc na razie do słuchania wybierać będę książki lekkie.
Dodać jeszcze muszę, że "Zaginiony symbol" został świetnie przeczytany przez Wolfganga Pampela. Nie sądziłam, że interpretacja może być tak dobra. Nie mam oczywiście materiału porównawczego, więc dopiero się przekonam czy faktycznie mam rację.

Moja ocena: 3/6

Dan Brown, Das verlorene Symbol, czytał Wolfgang Pampel, Lübbe.

11 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze wykorzystany czas ;) Też mam problemy ze skupieniem się na słuchanej książce.
    "Kod da Vinci" czytałam, potem "Anioły i demony", ale wszystko podąża tym samym schematem. Z tego, co piszesz, to z "Zaginionym symbolem" jest podobnie, więc jakoś mnie nie ciągnie. Choć jak się natknę w bibliotece, to pewnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje drogi z Brownem nigdy się bezpośrednio nie zeszły, ale mój mąż za nim przepada, więc może to dobry pomysł na prezent;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Lilithin przeczytać można, najlepiej na plaży, w pociągu.

    Inez, to pewnie mu się spodoba, bo w sumie rozrywka to na pewno jest dobra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fanką Browna nie byłam i raczej już nie będę, bo tematyka jego książek kompletnie mnie nie interesuje.
    Audiobook jest świetny, lecz tylko wtedy, gdy się coś robi. Zdarzyło mi się już wiele razy usnąć podczas słuchania, mimo że książka była ciekawa. Dlatego też nie przekonam się zbyt szybko do tej metody :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy9:26 PM

    tego pana to jakos niekoniecznie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z kolei mam od jakiegoś czasu problemy z koncentracją podczas czytania książki w sposób standardowy. Wciąż albo mnie coś rozprasza (czytam głównie w tramwajach, ostatnio rozpraszający jest po prostu ból rąk spowodowany mrozem) albo myśli odjeżdżają mi w dygresje związane z jakimś elementem czytanej książki. Nie czytywałem Browna, ale filmy na podstawie jego dwóch książek nie były specjalnie porywające, ale idealne gdy ma się ochotę na odrobinę pseudonaukowej, taniej sensacji. Audiobooka miałem przyjemność słuchać do tej pory jednego i bardzo mi się ta forma spodobała. Może dlatego, że czytającym był sam Rafał Ziemkiewicz i czytał on swoją własną książkę.
    P.S. W przypadku czytania Twojego bloga rozpraszały mnie literówki ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Himiliko na słuchanie i nicnierobienie niestety nie mam czasu:)
    2lewastrona - i słusznie.
    Slesz - ciągle te nieszcz ęsne literówki mi wyłażą, mimo że ich szukam:( Przejrzę jeszcze raz. Ja przy dzieciach osiągnęłam taką zdolność koncentracji nad książką, że mi już nic nie przeszkadza. Przy słuchaniu ostatnio mi marznąca twarz przeszkadzała:) I witaj u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. to lekka lekka literatura, czasem warto troszkę odciążyć mózg i sięgnąć po coś prostego:)Dan Brown, nie jest taki zły tylko za dużo szumu wokół niego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Daniel (www.radziejewski.blog.pl)1:27 AM

    Ja lubię czytać Brown'a, choć, to prawda, że w swoich książkach powiela ten sama schemat. No, ale tak długo będzie powielał, jak długo się sprzedaje. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy9:42 AM

    Wyszła książka ILLUMINATIO "Tajemnice Zaginionego Symbolu" na ogólny temat, na którym opiera się fabuła: masoni, konspiracja itd. http://www.czarymary.pl/product_info.php?ref=249&products_id=47104
    Masoni coraz bardziej intrygują widzę... osobiście nie lubię afer

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy12:33 PM

    a mogla bys podac namiary na tego audiobooka byl bym bardzo wdzieczny
    gg1828596 pozdrawiam WiLdE

    OdpowiedzUsuń