Książkę przeczytałam już kilka dni temu ale nadal nie mogę wyjść z natłoku zajęć: mniej czytam, jeśli już to czasopisma (bo szybciej i nie wymagają koncentracji), nie mam weny do pisania, stąd ostatnie recenzje niezbyt udane.
"Dojczland" to moja pierwsza książka Stasiuka, przeczytana z ogromnym zainteresowaniem - wszak sama od jedenastu lat Niemców obserwuję. Nie będę jednak analizować i stwierdzać z jakimi faktami się zgadzam, z jakimi nie. Odczucia indywidualne wszak trudno porównywać. Każdy z nas ma inny bagaż doświadczeń, inne oczekiwania, więc inaczej dany naród będzie reflektował.
Stasiuk podczas licznych podróży po Niemczech, w czasie których odbywa multum spotkań autorskich z czytelnikami, stara się oswoić ten kraj. Do oswajania potrzeba mu wspomagaczy. Są to porównania i wspomnienia z krajów mu bliskich czyli z Europy Południowo-Wschodniej. Jest to także nagminne picie whisky. Stasiuk bez piersiówki albo butelki się nie rusza, sporo czasu zajmuje mu poszukiwanie sklepów, gdzie kupi nową butelczynę.
Jego wizja Niemiec, a zwłaszcza Niemców ukazuje się więc poprzez zamroczenie alkoholowe.
Wizja Stasiuka nie jest optymistyczna, skrupulatnie wyszukuje potknięcia Niemców (palenie pod tabliczką z zakazem itd), postrzega brzydotę (krajobraz industrialny, ogródki działkowe) i automatyzm działania. Prześmiewczo traktuje jednak także Słowian i innych cudzoziemców mieszkających w Niemczech. Każdemu się dostaje:)
Sposób pisania Stasiuka wymaga sporo uwagi czytelnika - brak tu linearności, czy chronologii. Jego opowieści i wspomnienia pączkują, rozrastają się, gubią w dygresjach. Gdy jednak zasmakowałam w takim stylu, zaczęły mnie Stasiukowe przypowiastki bawić. Żałuję, że książka ma tylko niewiele ponad sto stron, bo chętnie ujrzałabym tu głębsze rozwinięcie niektórych wątków.
Reasumując nie żałuję lektury, ale nie podejrzewam, bym z niej wiele wyniosła. Na półce mam jeszcze jedną książkę Stasiuka i już jestem jej ciekawa.
Moja ocena: 4/6
Andrzej Stasiuk, Dojczland, 112 str., Czarne
Stosiuk jest specyficzny, to fakt jeśli się go pokocha to nie ma zmiłuj :) "Dojczland" jeszcze nie czytałam, ale myślę, że niedługo po nią sięgnę. Coś ostatnio oddaję się nie-polskiej prozi. Chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuń"Dojczland" czytałam, ze Stasiuka jeszcze "Jak zostałem pisarzem". Spodziewałam się o wiele więcej po tych dwóch tytułach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Twoja uwaga o subiektywności przeżyć jest bardzo cenna. Ja stylu Stasiuka bardzo nie lubię. Jest dla mnie takim maczo-sraczo, który używa stanowczo za dużo wulgaryzmów (także podczas spotkań z czytelnikami - byłam na jednym, wyszłam po 20 minutach i trzecim "k...a"), ten styl mnie strasznie męczy i nuży. I wkurza :)
Za Stasiuka zabieram się już od dawna, ale wciąż mi się nie udało.
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ten autor. Po Twojej recenzji jeszcze bardziej korci mnie, by się z nim spotkać niebawem.
Pozdrawiam :)
The book do miłości mi daleko ale zdecydowanie mam chęć na więcej Stasiuka.
OdpowiedzUsuńDlugadrogadodomu - świetnie to ujęłaś, ale ja po przeczytaniu jedne, cienkiej książki jeszcze nie jestem w stanie się ustosunkowac do Twojej wypowiedzi. Co do spotkania w pełni cię rozumiem.
Claudette bardzo się cieszę, że zachęciłam cię do poznania Stasiuka.
Wpisuję się tutaj, bo nie wiem, czy monitorujesz komentarze do starszych postów- znów nie będzie recenzji ze stosikowego losowania, porzuciłam książkę po 40 stronach, i nie zamierzam wracać. Nie dla mnie takie katastroficzne Sci-fi.
OdpowiedzUsuńA co do stasiuka- mam za sobą tylko Badabag, podabnie jak Stasiuk jestem fanką tamtej częsci Europy (tu chociaż biedak nie musiał się ciągle znieczulać łiskaczem). dość mi się podobało, ale raczej nei będę powtarzać spotkań z tym pisarzem, jakoś ta proza niewiele mi daje.No chyba, że znowu napisze na jakiś baaardzo interesujący mnie temat.
OdpowiedzUsuńIzo ale pech z tymi książkami:( Szkoda. Komentare monitoruję:)
OdpowiedzUsuńBadabag mam na półce, spróbuję.
Mnie "Dojczland" bardzo się podobał, choć sama też nie wiem jeszcze, jaki mam stosunek do Stasiuka. Przyciąga mnie jego pisarstwo, choć czytając często mam mieszane uczucia (chyba własnie przez te opary alkoholowe unoszące się nad tekstem). Pozytywnego dalszego poznawania tego autora Ci życzę!
OdpowiedzUsuńMandżurio czytałam Twoją recenzję i ona była bezpośrednim impulsem do zamówienia książki:)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za pisanie nie na temat, ale czy mogłabyś mi powiedzieć, w jaki sposób dodać ramkę z książkami czytanymi itp. z Lubimyczytać.pl? Pozdrawiam
Anulaat już nawet nie pamiętam. Podejrzewam, że w profilu można było skopiowac kod html.
OdpowiedzUsuńAniu, ja Stasiuka czytałam chyba tylko Babadad. Podobał mi się.
OdpowiedzUsuń