Dawno nie czytałam książki tak wielowątkowej, przenikliwej i zmuszającej czytelnika do refleksji. „Świniobicie" pozostanie mi na długo w pamięci, będzie wracać, niepokoić, nie da mi spokoju jeszcze przez wiele dni.
Szabó porusza całą gamę tematów i problemów ale wszystkie je można zredukować do jednej praprzyczyny konfliktów – braku komunikacji.
Autorka rozkłada akcję powieści na wiele głosów – każda z uwikłanych w historię Janósa osób, przedstawia swoje losy i odczucia, a zadaniem czytelnika jest uważne śledzenie tych relacji i mozolne składanie pozyskiwanych informacji, by uzyskać pełny obraz wydarzeń. Napisałam mozolne – ale to trud pozytywny, mający wspaniały efekt, w postaci zrozumienia motorów działania wszystkich bohaterów.
Strona za stroną wyłania się historia dwóch rodzin: Tothów - biednych potomków mydlarzy, z której wywodzi się Janós oraz Kemerych - potomków bogatej szlachty, z których pochdozi jego żona Paula. Ich małżeństwo jest mezaliansem, nieakceptowanym przez obie strony. Co dziwne jednak, okazuje się, że tylko Janós kocha swoją żonę. Wyrzekł się rodzinnego domu, pozwolił żonie wyrzucić do lamusa wszystkie ulubione przedmioty oraz całkowicie się jej podporządkował. Paula natomiast to złożona, zagadkowa osobowość – chłodna, wyrachowana, dumna i pewna siebie. Dlaczego więc wyszła za mąż za pogardzanego przez nią i jej ród Janósa?
Ogromną rolę odgrywa w „Świniobiciu“ wychowanie – ono determinuje charaktery dzieci, ma decydujący wpływ na ich przyszłe losy. Widzimy tu surowo wychowywaną Paulę i jej rodzeństwo. Strach, głód i dryl determinują ich życie. W domu Kemerych odgrywają się sceny przerażające, zło wyziera z każdego kąta, dusi i poraża. W rodzinie Janósa zaś dominuje milczenie – matka kocha dzieci, ale nie informuje ich o swoich troskach i uczuciach. Członkowie rodziny żyją obok siebie i tracą zdolność rozmowy. I wreszcie Janós jest doskonałym nauczycielem i wychowawcą, kocha swoja pracę i potrafi odnależć wspólny język z uczniami.
Jednak to nie Janós jest głównym bohaterem powieści, mimo iż Szabó oplotła losy rodzin wokół jego życia. To kobiety determinują wybory rodzinne i mają wpływ na dalsze losy wszystkich postaci. Dodać trzeba, że trudno znaleźć w "Świniobiciu" pozytywne osoby, Szabó zapełniła swoją książkę niemal samymi "czarnymi" charakterami - trudno czytelnikowi sympatyzować z którymkolwiek z nich.
Grudniowa zima pełna zadymek, śniegu i lodu podkreśla surową atmosferę powieści, przenika do myśli czytelnika i potęguje jego przerażenie. Mimo to wcale nie chciałam uwalniać się od dusznej atmosfery powieści Szabó, poddałam się jej całkowicie i z fascynacją śledziłam losy wszystkich postaci.
Moja ocena: 6/6
ja świniobicie mam wciaz przed soba, natomiast zachwycił mnie ostatnio Piłat, polecam
OdpowiedzUsuńJa Szabó jeszcze nie czytałam, ale mam na uwadze ;-)
OdpowiedzUsuńTej autorki nadal nie znam, ale po Twojej recenzji obowiązkowo dodaję "Świniobicie" do listy oczekujących na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiałam, czy zakończenie nei psuje trochę tej książki 9przez fakt, że jest takie mocne i definitywne). Ciekawa jestem Twojej opinii.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać, co gdzieś widzę o Szabo, to pozytywy.
OdpowiedzUsuńSzabo znam jedynie z "Tajemnicy Abigail". Więc zachęcona pozytywną recenzją postaram się ją zdobyć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńDeo "Piłata" czytałam i nawet tutaj recenzowałam.
OdpowiedzUsuńArtsajke koniecznie!
Gosławo polecam bardzo!
Izo zgadzam się, nie pisałam o tym w recenzji, by nie spojlerować ale także uważam, że zakończenie jest zbyt "proste", zbyt mało wyrafinowanne, troszkę jak w amerykańskim filmie, aczkolwiek zaskoczyło mnie. Wolałabym, by było bardziej otwarte, ale nie mam pomysłu jakie konkretnie.
Agnes bo Szabo chyba słabych ksiązek nie pisała:)
Balbino powodzenia w zdobywaniu!
Zaintrygowałaś mnie tą recenzją. Teraz już muszę przeczytać 'Świniobicie".
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
OdpowiedzUsuń