Strony

czwartek, 19 stycznia 2012

"Ostateczne wyjście" Natsuo Kirino



To książka niezwykła, pierwsza książka, która autentycznie mnie odpychała. Miałam wrażenie, że wcale nie chcę się dowiedzieć, co wydarzy się dalej, ale jednak autorka tak skonstruowała swoją powieść, że przewracałam stronę za stroną i dalej brnęłam w jej zimny świat.

Akcja "Ostatecznego wyjścia" obejmuje życie czterech kobiet. Masako Katori dotkliwie odczuwa samotność. Mieszka wprawdzie z mężem i synem, ale nic rodziny nie łączy. Mąż zaszył się w swoim świecie, syn przestał się odzywać. Yayoi Yamamoto wprawdzie rozmawia z mężem, ale głównie się z nim kłóci. Podczas gdy ona zajmuje się dwójką małych synów, mąż oddaje się  hazardowi i zakochuje w damie do towarzystwa w jednym z klubów dla mężczyzn. Yoshie Azuma opiekuje się niedołężną teściową i samotnie wychowuje nastoletnią córkę, ciągle cierpiąc z przemęczenia i braku pieniędzy. Kuniko Jonouchi po uszy siedzi w długach, pieniądze wydaje na eleganckie szmatki, drogi samochód, perfumy i biżuterię. Gdy mąż ją opuszcza, wyczyszczając uprzednio wspólne konto wpada w łapy komornika.
Wszystkie cztery kobiety pracują razem na nocnej zmianie w fabryce produkującej gotowe zestawy obiadowe i wszystkie cztery łączy jakaś więź - jeszcze nie przyjaźń, ale na pewno głębsze koleżeństwo. Razem pracują i wspomagają się w kłopotach finansowych. Gdy Yayoi w afekcie udusi męża, połączy je jeszcze jedna sprawa - kwestia usunięcia zwłok.

W akcji powieści niemałą rolę odegra jeszcze trzech mężczyzn. Prowadzący podejrzaną firmę lichwiarską (nękającą Kuniko) Akira Jumonji, Sataka - właściciel klubu do gry w bakarata oraz klubu dla mężczyzn (które odwiedzał mąż Yayoi) oraz pół-Brazyijczyk, pół-Japończyk Kazuo, który zakochuje się w Masako.

Natsuo Kirino prowadzi czytelnika w świat przeraźliwej samotności. Zdumiewającym jest odkrywanie mechanizmów, które posunęły zwyczajne kobiety do zbrodn, a następnie pomogły im wypierać własną winę. Przeraża w jaki sposób autorka wydobywa ze swoich bohaterek zdolność do czynienia zła, równocześnie wzbudzając w czytelniku współczucie. Bo właśnie kobietom będzie czytelnik kibicował, będzie pragnął, by policja nie odkryła ich zbrodni - zaskakujące, prawda?
Ten dysonans tak mnie drażnił, że z oporem przewracałam kolejne strony. Dosłownie bałam się tego, co może się jeszcze wydarzyć i równocześnie chciałam i nie chciałam się tego dowiedzieć

Zakończenie powieści, w moim odczuciu, nieco odstaje od groźnej, niepokojącej atmosfery, bardziej wpasuje się w konwencję thrillera z finałową rozgrywką. Mimo to "Ostateczne wyjście" to przede wszystkim niezwykle zaskakująca powieść psychologiczna.

Moja ocena: 4/6

Natsuo Kirino, Ostateczne wyjście, tł. Marek Fedyszak, 584 str., Wydawnictwo Sonia Draga 2005.

4 komentarze:

  1. Tyle już czytałam kiedyś o tej książce, miałam ją wielokrotnie w rękach, gdy widziałam ją w sklepach charytatywnych, ale zawsze odkładałam z powrotem na półkę. Twoja recenzja jednak spowodowała, że chcę ją przeczytać, skoro widzisz w niej duży ładunek emocjonalny i psychologię postaci - a to mnie najbardziej interesuje. Dziękuję za tę recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chihiro myślę, że ta książka może bardzo się podobac, zresztą takie opinie znalazłam w necie. Ja się tej ksiązki niemal bałam, ogarniał mnie lęk na samą myśl co główne bohaterki moga jeszcze zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w zupełności, jako wielka fanka "Ostatecznego wyjścia", ta książka jest prawie odrażająca, ale porywa i pędzimy naprzód, nie da się odłożyć :)
    Zakończenie odstaje, rzeczywiście, kiedyś u siebie napisałam to samo.

    Inne książki Kirino są gorsze, "Prawdziwy świat" niespecjalnie przystaje do poziomu "Ostatecznego wyjścia", a "Groteska", którą właśnie czytam, wypada gdzieś w połowie. Też "odpycha" i wciąga jednocześnie, ale brak jej dynamiki, która popędza przewracanie stron. "Groteskę" czyta się raczej leniwie, z przekonaniem, które odchodzi i wraca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liritio czytałam Twoją recenzję i widziałam, ze Tobie powieść bardziej przypadła do gustu. Ja się chyba na te pozostałe dwie książki Kirino jednak nie skuszę, zwłaszcza, ze nie polecasz. Dobrze, że zaczęłam od tej:)

    OdpowiedzUsuń