To pierwsza powieść autora pochodzącego z Timoru Wschodniego, jaką miałam możliwość przeczytać. Luis Cardoso stworzył opowieść mocno zabarwioną autobiograficznie, utrzymaną jednak w stylu abstrakcyjno-poetyckim, czyli w takim, jakiego nie lubię.
Trudno mi było wyłuskać treść spoza zagadkowych zdań. Cardoso opisuje życie młodego człowieka, syna pielęgniarza, w kolonialnym Timorze. Życie mieszkańców tej niewielkiej kolonii polaryzuje między zapatrzeniem w katolicką Portugalię, a kultywowaniem starych tradycji i pradawnej wiary w naturę. Gdy główny bohater wyjeżdża do Lizbony na studia, w jego ojczyźnie wybuchają krwawe zamieszki, spowodowane przez wkroczenie Indonezyjczyków.
Koncepcja powieści Cardoso nie obejmuje jednak opisu sytuacji w Timorze, konkretnych informacji czy danych. To na pewno powieść wielowarstwowa, przesiąknięta głębokim smutkiem, magią i wierzeniami. Bardzo trudno było mi odkrywać owe warstwy, odgadywać znaczenie treści, co więcej wiele razy łapałam się na tym, że moje oczy tylko prześlizgują się po tekście, a myśli uciekają.
Wolałabym przeczytać powieść, która bardziej przybliżyłaby mało znaną historię Timoru Wschodniego. Nie oznacza to, iż powieść Cardosa jest zła. To po prostu książka, która zupełnie nie pokrywa się z moimi upodobaniami literackimi. Szkoda:(
Moja ocena: 2/6
Luis Cardoso, Chronik einer Überfahrt (Crónica de Uma Travessia), tł. Karin von Schweder-Schreiner, 173 str., Aufbau Verlag 2001.
Ja dopiero jakiś czas temu dowiedziałem się o istnieniu Timoru Wschodniego, więc możliwe, że ta książka, byłaby ciekawym przeżyciem.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana czy tak ksiązka jest dobra na zapoznanie się z Timorem, ale tu dużo zalezy od upodoban literackich.
OdpowiedzUsuń