Tę książkę od bardzo dawna miałam na liście do przeczytania. I wreszcie dzięki B. udało się! Z Marzi spędziłam tylko dwa wieczory, zbyt szybko dotarłam do ostatniej strony. Taka specyfika komiksów (czy może raczej graphic novels) - czyta się je zdecydowanie za szybko!
Marzi ma kilka lat, mieszka w Polsce wczesnych lat osiemdziesiątych i opisuje także moje dzieciństwo. Dla mnie to nie książka poznawcza, zaskakująca w treści, to bardziej podróż wstecz, ciepłe wspomnienia, które często wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Uśmiech mimo grozy i trudnej sytuacji politycznej. Bo nie wspominam mojego dzieciństwa jako strasznego.
Marzena Sowa pokazuje świat widziany oczyma dziecka, tym bardziej więc atrakcyjny dla dorosłego czytelnika - dziecka zagubionego, które nie rozumie wydarzeń politycznych, dziecka przeraźliwie samotnego wreszcie. Mieszkająca we Francji autorka stworzyła nietypową autobiografię - brak tu chronologii, książka to zbiór scen. W ten sposób dziecko zapamiętało swoje dzieciństwo - wydarzenia polityczne przeplatają się osobistymi przeżyciami autorki. Dla dziewczynki wszystkie mają taką samą wartość.
Bardzo podobały mi się rysunki Savoi - ogromne, błękitne oczy Marzi wzbudzają sympatię. Savoia operuje żywymi kolorami, jego rysunki są optymistyczne, nastawiają pozytywnie, w jakiś sposób odczarowują trudne przecież lata osiemdziesiąte. Wyobrażam sobie, że autorzy pragnęli przedstawić pozytywne strony dzieciństwa w czasach komunizmu - na pewno nieznane czytelnikowi francuskiemu.
Od pierwszych stron książka Marzeny Sowy przypominała mi Persepolis Marjane Satrapi: pomysł ten sam, ale wykonanie zdecydowanie inne. Skojarzenia nie umniejszały w żadnym stopniu zadowolenia z lektury.
Ach, co tu pisać. Czytajcie, bo warto:) Ja pędzę polować na kolejne tomy.
Moja ocena: 5/6
Sylvain Savoia, Marzena Sowa, Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają, 94 str., Wydawnictwo Egmont 2011.
Komiksy to ja owszem, owszem, a że to i moje wspomnienia, więc chętnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńMi duże niebieskie oczy bohaterki kojarzą się raczej z mangą, której fanką nie jestem...
MNie też początkowo przypominały mangę ale potem przyzwyczaiłam się.
UsuńWrzucam do schowka, bo na blogach o komiksach cichutko, cichutko. A poluję na ciekawe tytuły. Dzięki!
OdpowiedzUsuńNiech tylko kupię tablet 10,1 :)
UsuńA proszę bardzo, z przyjemnością:)
UsuńPoutyskuję sobie jeszcze nad marnością oferty komiksowej w formie elektronicznej. Na woblinku trochę "Kajka i Kokosza", "Kloss", "Wilq" i "Funky Koval". Marność :( Więc nie wiem, czy nawet tablet pomoże. A za komiks na papierze płaci się jak za buraki :(
UsuńBuraki tanie jak barszcz... Komiksy chyba nie?
UsuńPoza tym teraz zbliżamy się do pełni sezonu buraczanego, a sezon komiksowy to kiedy?
Miałem na myśli cukrowe, które kiedyś były u nas w cenie :) Miałem napisać "jak za zboże", ale to też nie bardzo. Sezon komiksowy rozpocznie się być może z nowym rokiem, bo tablet ma być prezentem gwiazdkowym :)
UsuńSymptomatyczne jest to, że Hamerykanie mogą sobie czytać, a my ...
UsuńJakby Mikołaj został z jakimiś wolnymi środkami, to podeślij go do mnie:)
UsuńJa jakoś - jak Anna - nie jestem entuzjastką tej formy przekazu. Choć wizja zaoszczędzonej kasy (i miejsca na półkach - te komiksy zazwyczaj nie mieszczą mi się nigdzie na stojąco) jest kusząca, przyznaję...
Nie jestem przekonana czy dobrze by mi się czytało komiks na kindlu? Chyba jednak wolę papierową wersje. Także ubolewam nad cenami komiksów, czemu takie strasznie drogie??
OdpowiedzUsuńNa kindlu z jego 6'' i szarzyzną, to raczej kiepski pomysł, ale ja piszę o 10 calowym ekranie z full kolorem :)
UsuńMNie się na iPadzie źle czyta - za ciezki, odbija światło, w porównaniu z kindlem żadna jakość:( No ale nad komiksem sie długo nei siedzi więc pewnie bym się skusiła;)
UsuńŻeby nie być gołosłownym - filmik. Mnie się podoba, ze szczególnym uwzględnieniem zbliżeń poszczególnych kadrów :)
UsuńTak to sobie wyobrażam i podziwiam pana, że tak długo utrzymał tablet jedną ręką. No i jest kwestia odbijania z ekranu. Ale moze wypróbuję na iPadzie jak się komiksy czyta:)
UsuńJa cztery tomy przeczytałam po francusku w ramach nauki języka - bo łatwe, dobrze się rozumie dzięki obrazkom i przyjemnie się czyta. Oczywiście Wielkimi Powieściami Graficznymi bym opowiastek Sowy nie nazwała, ale są wystarczająco dobre, by przywołać dzieciństwo akuratnie i może skłonić do wspominek. A przy tym takie ciepłe i fajne te historyjki :)
OdpowiedzUsuńTak graphic novels to chyba inna para kaloszy, ale powiem szczerze, ze nie czytałam żadnych więc nie jestem specjalistką. Cieple to dobre słowo!
UsuńDokladnie to samo skojarzenie - Persepolis po polsku !
OdpowiedzUsuńI mialam bardzo podobne odczucia - ach, slodka kraino dziecinstwa :)
Fajnie, wróciłabym do tego komiksu, ale nie mam swojej wersji. Pozdrawiam!
Usuń