Nie mogłam w lepszy sposób poznać życia w Birmie. Bardzo cieszę się, że sięgnęłam właśnie po tę pozycję z mojej listy książek dotyczących tego kraju.
Autor przyjeżdża do Rangoon z żoną/partnerką Nadège, która pracuje dla Lekarzy bez Granic. Guy przejmuję opiekę nad małym synem. Wraz z nim krok po korku poznaje otoczenie i reguły życia w nowym kraju.
Luis okazuje się być świetną przepustką do wielu miejsc i ludzkich serc - mały berbeć zachwyca i rozwiązuje języki. Ten sposób świetnie sprawdza się także w przypadku moich dzieci:) Równocześnie, odwiedzając przeróżne grupy dla bobasów, Guy utrzymuje kontakty z innymi cudzoziemcami, mieszkającymi w Birmie. Dzięki nim poznaje wszystkie lokalne ploteczki ekspatów oraz zna sytuację innych organizacji pozarządowych.
Birmańskie ulice i miasta widzimy oczyma Guya - bardzo przypadł mi do gustu jego sposób postrzegania świata, jego humor i naturalnie rysunki. Książka dzieli się na wiele krótkich historyjek - niektóre z nich to tylko grafika, autorowi udaje się przekazać wrażenia bez słów.
Z ogromną przyjemnością śledziłam doświadczenia i przygody autora - zaskoczyło mnie to, że nie przeczytałam książki błyskawicznie, jak to zazwyczaj bywa z komiksami. Kroniki birmańskie zaliczam zdecydowanie do gatunku graphic novel - to nie tylko rozrywka, to także baza do dalszych przemyśleń.
Genialna książka, pędzę szukać pozostałych prac Delisle, mam nadzieję, że biblioteka nie zawiedzie:)
Moja ocena: 6/6
Guy Delisle, Aufzeichnungen aus Birma, tł. Kai Wilksen, 272 str., Reprodukt 2009.
Bardzo ciekawa pozycja, lektura obowiązkowa dla podróżujących i wybierających się w tamte strony.
OdpowiedzUsuńJa bym jej nie określiła jako lektury obowiązkowej dla osób wybierających się do Birmy - uzupełniająca moze tak:)
UsuńWrażenia z lektury miałyśmy, widzę, podobne. Znalazłam coś jeszcze tego autora?
OdpowiedzUsuńPodobno szykuje nową książkę.
Miało być: "znalazłaś".
UsuńLubię od czasu do czasu sięgnąć po komiks, choć nie jest to moja ulubiona forma. :) Myślę, że sięgnę po tę pozycję, skoro tak chwalicie :)
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńW bibliotece znalazłaś ten tytuł? A to zazdroszczę. Ja właśnie dlatego kupuję sporo komiksów, bo pożyczyć ich nie sposób. Co to samych Kronik... to czytałam, świetne ;)
OdpowiedzUsuńW niemieckiej bibliotece, ale też sprowadzałam z innej filii, u nas nie było.
Usuń