Guy Delisle wyjechał na dwa miesiące do Phenianu, gdzie pracuje w SEK-u, czyli tamtejszym studio animacji. Rzeczywistość koreańska jest niezwykle egzotyczna, każda strona, każdy rysunek Delisle jest pełen zdumienia i zadumy. W znany mi już z Kronik birmańskich sposób obserwuje i opisuje rzeczywistość - różnic jednak między książkami jest sporo.
Bardzo podobał mi się układ Kronik - poszczególne historyjki tematycznie tworzyły osobne rozdziały. W Phenianie natomiast takiego rozgraniczenia nie ma, kilka razy wracałam, by zorientować się czy nadal czytam o tym samym, czy też autor opisuje już inne wydarzenie.
Phenian ma ogromny ładunek poznawczy - z dziką wręcz ciekawością rzuciłam się na książkę, bo o Korei Północnej poza wytartymi sloganami nie wiem nic. Dzięki Delisle poznałam przynajmniej mały, niestety przerażający, wycinek północnokoreańskiej rzeczywistości.
Nie mogę uniknąć porównań z Kronikami, które podobały mi się bardziej - może mały Louis spowodował, że z większą ciekawością czytałam o Birmie, a może większe zainteresowanie tym krajem? Trudno mi powiedzieć.
Mimo to także gorąco polecam Phenian - świetna lektura, świetny rysownik, zaskakujące spostrzeżenia. To nie jest ostatnia książką Delisle, którą przeczytałam.
Moja ocena: 5/6
Guy Delisle, Pjöngjang, tł.Jochen Schmidt, 176 str., Reprodukt 2007
O, dzięki za pomysł. Nie jest łatwo i szybko znaleźć czegoś o kraju, co nie byłoby przewodnikiem, reportażem, czy inną formą opowieści o podróży. Tutaj, zdaje się, Korea jest przedstawiona trochę z innej perspektywy. Zapisuję.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, polecam!
UsuńJa też chętnie sięgnę, po coś co opisuje Koreę inaczej.. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńHmm .. może się kiedyś skuszę .. :D
OdpowiedzUsuńWysoko oceniłaś, więc może być ciekawe xd :P
Pozdrawiam :D
Warto, naprawdę!
UsuńOd dawna mam na liście, od czasu przeczytania "Kronik". Niestety, ceny dość wysokie, szukam więc alternatyw.
OdpowiedzUsuń