Strony

niedziela, 29 czerwca 2014

"Szkarłatna litera" Nathaniel Hawthorne



Stopniowo staram się uzupełniać moje braki w klasyce literatury i całkiem przypadkowo sięgnęłam po Szkarłatną literę, nie mając zupełnie pojęcia o jej treści. 
Hester Prynne mieszka w Nowej Anglii, dokąd przypłynęła z Europy jako mężatka. Zamieszkała w surowym, purytańskim społeczeństwie, jakie zaludniało Nową Anglię w XVII wieku. Gdy jej mąż nie przyjeżdża kobieta nie odczuwa smutku, jej małżeństwo nie zostało zawarte z miłości. I pewnie toczyłaby nadal spokojne życie, gdyby nie fakt, iż zaszła w ciążę. Takie przestępstwo podlega surowej karze - kobieta wraz z niemowlęciem wystawiona jest na widok publiczny i od tego momentu musi nosić na piersi szkarłatną literę A. Hester, mimo licznych przesłuchań i nalegań, nie zdradza, kto jest ojcem dziecka. Całą winę przyjmuje na siebie i od tego momentu wiedzie samotne życie. Zarówno ona, jak i jej córka nie mogą nawiązać żadnych kontaktów, uważane są za grzesznice, z którymi lepiej się nie zadawać. Mała Pearl jest niezwyczajnym dzieckiem, co przyczynia się do opinii, iż jest pomiotem diabła. Równocześnie nie przeszkadza to mieszkańcom korzystać z usług Hester, która jest bardzo uzdolnioną szwaczką.

Stopniowo obserwujemy przemianę Hester, która wydaje się zespalać z noszoną na piersi literą i która potrafi zamienić hańbę i upokorzenie w dumę i wewnętrzną zgodę na swój los. Równocześnie autor opisuje wewnętrzną walkę ojca dziecka - Artura Dimmesdale, który jest szczególnie cenionym i uważanym niemal za świętego duchownym. Ten człowiek nigdy nie wyrwie się z jarzma winy, z własnej słabości, nigdy nie będzie umiał świadomie zdecydować się na szczerość, a wyrzuty sumienia i dwulicowe życie doprowadzą do jego upadku.

Powieść jednak nie rozgrywa się tylko na osi Hester - Artur. Do miasta przybywa w końcu mąż kobiety, ceniony lekarz, który bardzo szybko odkrywa prawdę i popadnie w żądzę zemsty oraz niepohamowaną nikczemność.

Przeciwwagę do tych postaci tworzy Pearl - niezwykłe dziecko, krąbrne i mądre, przypominające kolorowego motyla. Właśnie ta dziecięca szczerość i kolorowa radość życia są solą w oku purytańskich matron. Tutaj króluje tylko czerń i biel. Rozbrykana dziewczynka, którą matka stroi w suknie we wszystkich kolorach tęczy jest tak odmienna od społeczności, w której jej przyszło żyć, że czytelnik nie może pozbyć się wrażenia, że właśnie ona wyjdzie obronną ręką z tej historii.

To właśnie szkarłatna litera, oznaka hańby, paradoksalnie wnosi kolor w surowe, dosłownie i przenośnie czarno-białe życie Nowej Anglii.

To ciekawa, ale niełatwa w odbiorze książka. Język Hawthorne'a jest archaiczny, wymagający uwagi i koncentracji, o którą było mi czasem trudno, ponieważ słuchałam tej powieści w niezbyt udanej interpretacji Anny Hertz.

Moja ocena: 4/6

Nathaniel Hawthorne, Der scharlachrote Buchstabe, czyt. Anna Hertz, 480 str., Radioropa 2006.

4 komentarze:

  1. Nie lepiej kojarzy mi się polskie tłumaczenie "Szkarłatnej litery", którą czytałem jeszcze w szkolnych latach - i z niej i z drugiej powieści Hawthorne'a "Dom o siedmiu szczytach" pamiętam właśnie tylko ciężkostrawny styl. Mam wrażenie, że w ogóle starsza klasyka amerykańska, w przeciwieństwie do angielskiej była pozbawiona polotu i szybko się zestarzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemieckie tłumaczenie akurat było całkiem w porządku, niestety zawiodła lektorka, która czytała beznamiętnie i monotonnie. Co do całej klasyki, trudno mi się wypowiedzieć, bo okazuje się, że zastraszająco mało jej znam.

      Usuń
  2. No proszę, podoba mi się nadrabianie klasyki - szczególnie, że ten tytuł interesuje mnie już od dłuższego czasu. Nie wiem jednak, czy wytrwałabym z taką pozycją w wersji audio - jednak archaiczny język faktycznie wymaga sporej uwagi, o którą w takim przypadku trudno...

    OdpowiedzUsuń
  3. Staram się od dawna od czasu do czasu sięgnąć po coś bardzo klasycznego, nowości mnie zupełnie nie kręcą. Masz rację, trudną prozę słucha się ciężko, ale obawiam się, że gdybym Szkarłatną literę czytała, także bym nie dotrwała do końca. Przy audiobooku jakoś łatwiej mi wytrwać.

    OdpowiedzUsuń