Strony

poniedziałek, 24 listopada 2014

"Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu" Max Cegielski



Chyba nigdy nie pisałam, że czuję ogromną sympatię do Turcji. Mój mąż wiele lat zwiedzał Turcję, aż po jej wschodnie krańce, mówi po turecku i zaraził mnie miłością do tego kraju. Dzięki niemu poznałam także przemiłych, serdecznych Turków.  I dlatego książka Cegielskiego stanęła na mojej półce. Niestety jej lektura nie dostarczyła mi oczekiwanej satysfakcji.

Reportażom Cegielskiego niewiele można zarzucić. Autor odwiedza Stambuł wiele razy, nie ogranicza się do dzielnic turystycznych lecz zapuszcza się na przedmieścia, do których nawet rodowici Stambułczycy nie zaglądają. Cegielski pragnie jednak oddać jak najbardziej pełny obraz tego miasta i stara się poznać i porozmawiać z przedstawicielami wszystkich warstw społecznych i grup religijnych. Zaimponowała mi jego ciekawość i dociekliwość, a także pokora wobec interlokutorów. Wiele razy pisałam, że nie znoszę pychy podróżników, ich zapatrzenia w siebie i poznawania kraju przez pryzmat własnego ja. Podobnie sprawa się ma u Cegielskiego, który stara się być przeźroczysty, pewnie mając w pamięci relacje wcześniejszych zafascynowanych orientem podróżników. Ich pycha i poczucie wyższości wobec mieszkańców Orientu tak samo go odrzuca, jak i mnie. Autor skrupulatnie odszukuje relacje pierwszych ciekawych mitycznego miasta Europejczyków, podąża ich tropem oraz bacznie obserwuje zmiany jakie zaszły w Konstantynopolu.
Oko świata to porządna dawka tureckiej historii, naświetlenie jej z wielu punktów widzenia i próba diagnozy współczesnego społeczeństwa tureckiego. Cegielski wyzywa czytelnika na próbę - niewiele objaśnia, zakłada, że należy posiadać elementarną wiedzę na temat historii Konstantynopola i pozwala skoczyć na głęboką wodę. Co więcej, przerzuca z dzielnicy w dzielnicę, z jednej epoki do drugiej. Gdy czytelnik zdążył oswoić się z Konstantynopolem, ląduje na przedmieściach Stambułu. Nie należy więc traktować tej książki jako przewodnika. Trudno będzie się z nią poruszać po mieście. To raczej lektura przygotowawcza, a potem retrospektywna, bo pewna jestem, że wizyta w Stambule zmieni odbiór książki.

Czemu więc Cegielski nie dostarczył mi literackiej satysfakcji - jego styl pisania odebrałam jako nużący. Nie potrafił przykuć mojej uwagi, a niektóre rozdziały przypominały bardziej podręcznik historii niż reportaż. Najciekawsze fragmenty to opisy rozmów, charakterystyka mieszkańców Stambułu, ale toną one wśród informacji historycznych.
Mimo to, jeśli uda mi się wyjechać do Stambułu na pewno do tej książki wrócę.

Moja ocena: 4/6

Max Cegielski, Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu, 341 str., Wydawnictwo WAB 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz