Strony

środa, 10 grudnia 2014

"Pierony" Dariusz Kortko, Lidia Ostałowska




Wychowałam się na Śląsku, jestem Ślązaczką, kocham język śląski, śląskie tradycje i potrawy. Wiele lat intensywnie zajmowałam się genealogią mojej rodziny, a przy okazji historią mojego heimatu. Pierony to publikacja jakby stworzona dla mnie i książka, którą każdy mieszkaniec Śląska powinien poznać. 

Autorzy postarali się o jak najbardziej obiektywny i obszerny obraz Śląska, zbierając reportaże od połowy XIX wieku po lata 90-te wieku XX. To czas, w którym Śląsk uległ największym przemianom - okres rewolucji przemysłowej, powstania Katowic, tworzenia się państwowości polskiej na tym obszarze, powstań Śląskich, II wojny światowej i wreszcie PRL-u. 

W Pieronach zebrano utwory niemieckie, polskie, czeskie i żydowskie, są tu reportaże takich sław jak Wańkowicz, Iwaszkiewicz czy Krall, ale także opowieści czy listy zwykłych, nikomu nie znanych mieszkańców Śląska. Wiele z tych tekstów po raz pierwszy ukazało się drukiem. Różnorodne pochodzenie tekstów ma wpływ na ich odbiór. Niektóre mnie nudziły lub mniej interesowały, inne wręcz pochłaniałam. Na pewno zależne jest to od osobistych zainteresowań, dla mnie najmniej ciekawe były teksty początkowe, a najbardziej fascynujące te z czasu wojen i PRL-u. 

Największą zaletą zbioru jest zdecydowanie ogromna różnorodność publikacji, możliwość przeczytania o tym samym wydarzeniu z różnych perspektyw. Duże wrażenie zrobiły na mnie polski i niemiecki tekst o rozpoczęciu II wojny światowej w Katowicach. Relacje autorów nie mogły być bardziej odmienne. Wiele tekstów miało dla mnie nieoceniony ładunek poznawczy, tak jak te o powstaniu Katowic i życiu miasta w XIX wieku, inne znowu bardzo poruszyły mnie emocjonalnie, przede wszystkim listy Józefa Smyczka z frontu - czułe, zaskakująco uczuciowe, wzruszyły mnie do łez. Podobnie przejmujący jest reportaż o odnalezieniu po siedmiu dniach zasypanego Alojzego Piontka.

Najważniejsze jednak były dla mnie teksty traktujące o poszukiwaniu własnej tożsamości narodowej przez Ślązaków, którzy zawsze żyli na pograniczu, czerpiąc z kultury polskiej, niemieckiej i czeskiej. Ich tożsamość była bardzo labilna aż do połowy XX wieku, mimo intensywnych działań rządów zainteresowanych państw, by w mieszkańcach Śląska wyrobić poczucie przynależności. Te rozważania pociągają za sobą opis śląskiej duszy i charakteru. Wiele tekstów traktuje o fenomenie Ślązaka - człowieka nieco oschłego, niezwykle pracowitego, unikającego pokazywania uczuć. Czytając te reportaże nie mogłam nie porównywać tej wiedzy z moimi spostrzeżeniami. Choć może pisząc porównywać mylę się, wiele z tych spostrzeżeń dopiero otwarło mi oczy na fakty przecież dobrze mi znane. 

Reportaże z okresu II wojny światowej oraz powojenne były dla mnie najbardziej namacalne. Te pierwsze z jednej strony usystematyzowały moją wiedzę, np. na temat kennkart, a z drugiej przypomniały opowiadania babci, która zawsze dała się naciągnąć na wspomnienia. Teksty powojenne unaoczniły bardziej wyraziście konflikt między gorolami i hanysami. A reportaże najnowsze mogłam już konfrontować z własnymi przeżyciami i spostrzeżeniami. 

Książka zawiera arcyciekawe noty biograficzne wszystkich autorów reportaży oraz słowniczek, przydatny przede wszystkim tym, którzy nie znają języka śląskiego czy niemieckiego. 

Autorzy Pieronów zachęcili mnie do sięgnięcia po książki Morcinka, to wstyd, że tak mało znam prozę tego chyba najwybitniejszego śląskiego pisarza.

Pozycja obowiązkowa, godna polecenia, może idealny prezent pod choinkę?

Moja ocena: 5/6

Dariusz Kortko, Lidia Ostałowska, Pierony, 560 str., Agora 2014.  

1 komentarz: