Strony

wtorek, 17 lutego 2015

"Księgarz z Kabulu" Åsne Seierstad



Wygrzebana swego czasu w jednym z rybnickich antykwariatów książka kurzyła się kilka lat w ostatnim rogu mojej półki. Jaka szkoda, przecież to tak ciekawa lektura!
O tej książce było głośno kilka lat temu. Norweska dziennikarka na trzy miesiące zamieszkała z rodziną księgarza w Kabulu. Jadła, rozmawiała, towarzyszyła w wyprawach na targ i do łaźni, przebywała z kobietami i mężczyznami, a przede wszystkim bacznie obserwowała i słuchała. Po publikacji książki, księgarz oskarżył ją o zniesławienie.

Nie dziwię się, iż powieść Norweżki wywołała kontrowersje i gwałtowną reakcję głównego bohatera. Autorka przedstawia go jako mężczyznę dość liberalnego, mądrego, który walczy o zachowanie afgańskiej kultury, który jednak równocześnie w domu pozostaje surowym i nie znoszącym sprzeciwu mężem, bratem i ojcem. 

Powieść Seierstad to drobiazgowy obraz Kabulu i Afganistanu. Autorka opisuje historię państwa, stara się zrozumieć jego strukturę społeczną, tłumacząc przyczyny konfliktów. W tej dość szczupłej objętościowo powieści udaje jej się zamieścić zarówno tę szeroką perspektywę, jak i skupić się na życiu zwykłych ludzi. Na przykładzie rodziny księgarza analizuje i opisuje stosunki społeczne, opisuje tradycje, a także sposób rozumowania poszczególnych członków rodziny. Nie tylko księgarz jest bowiem narratorem, dziennikarka oddaje także głos jego siostrom, synowi czy matce. 

Na pierwszy rzut oka można sądzić, że to książka o kobietach - to one są przecież autorce najbliższe, - lecz dzięki zmianie narratora to powieść o Afgańczykach. Nie tylko kobiety żyją wśród ograniczeń, choć ich dotyczą one najbardziej, ale cierpią z ich powodu także mężczyźni, zwłaszcza młodzi. Bezdyskusyjnie podporządkowani ojcu, bez prawa wyboru i możliwości decydowania o swoim życiu. Oni jednak przynajmniej mogą sami poruszać się po mieście. Rola kobiet w 2001 roku, po upadku rządu Talibów, się poprawia, ale zmiany w głowach Afgańczyków będą potrzebowały wielu lat. 

Bardzo podobało mi się, jak Seierstad opisuje kraj - zawirowania historyczne, wpływy kolejnych rządów i najeźdźców, walki między klanami i wreszcie jego kulturę i krajobrazy. Mimo że między wierszami można było wyczuć poglądy autorki na wiele spraw, nie osądza ona i nie wartościuje decyzji i zachowań członków rodziny. Ujęła mnie swoim respektem dla odmiennej kultury oraz zmysłem obserwacji. 

Ciekawa, warta lektury książka!

Moja ocena: 5/6

Åsne Seierstad, Księgarz z Kabulu, tł. Anna Marciniakówna, 309 str., WAB 2005.

6 komentarzy:

  1. No widzisz, ty to nazywasz respektem, a mnie się zdawało, że autorka nie dotarła do sedna.
    http://mcagnes.blogspot.com/2009/08/ksiegarz-z-kabulu-asne-seierstad.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jedno nie wyklucza drugiego. Dla mnie to dwie różne sprawy. Ona z respektem traktuje Afgańczyków, nie wyśmiewa, nie wartościuje, nie wywyższa się. A że nie udało się jej dotrzeć do sedna kultury to inna sprawa - po pierwsze IMO to nie jest chyba możliwe, a po drugie nie wyklucza powyższego.

      Usuń
  2. Chętnie przeczytałabym, bo jestem zarażona miłością do tamtej części świata.
    BTW - Rybniczanka pozdrawia, he he;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam prawie krajankę! Domyśliłam się, że jesteś z Rybnika, zaglądając na Twój blog;)

      Usuń
  3. Lubię tę serię, ale tej książki jeszcze nie znam i chyba jej niebawem poszukam u siebie.

    Na marginesie - widzę, że u Ciebie wiele interesujących mnie tytułów. Będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń