Strony

wtorek, 17 marca 2015

"Dom z papieru" Carlos María Domínguez



Ta książka trafiła do mnie w ramach akcji Wanderbuch (czyli książka-wędrowniczka) organizowanej przez Dorotę z Bibliophilin. Jak sama nazwa wskazuje, książka wędruje wśród pewnej, wcześniej ustalonej liczby osób, a każda z nich podczas lektury dodaje swoje notatki, spostrzeżenia, uwagi. Książka rozpoczyna swoje życie, robi się coraz bardziej kolorowa, coraz grubsza, a lekturę ubogacają spostrzeżenia poprzednich czytelników. Można do książki dołączyć zakładkę, pocztówkę. To moja pierwsza przygoda w takim projekcie i bardzo mi się spodobała.

Książką-wędrowniczką jest Dom z papieru - niewielka powieść argentyńskiego pisarza. To powieść o pasji, zamiłowaniu, które przeistacza się w obsesję. Nie trudno się domyślić, że bohater tego opowiadania jest kolekcjonerem książek. Nałogowo kupuje wciąż nowe i nowe pozycje, a każdy dzień spędza na lekturze. Ten opis wydaje się wam znajomy? To koniecznie sięgnijcie po tę powieść.

Bluma Lennon, wykładowczyni w Cambridge, ginie pod kołami samochodu zagłębiona w lekturze Poezji Emily Dickinson. Kilka dni później do biura Blumy przychodzi list, który zawiera powieść Conrada Smuga cienia, wysłaną z Urugwaju. Powieść wygląda bardzo zagadkowa, oblepiona jest piaskiem i tynkiem, książka wydaje się być bardzo sfatygowana. Okazuje się, że właśnie tę książkę Bluma podarowała tajemniczemu Carlosowi podczas konferencji naukowej w Monterrey. Jej współpracownik i przyjaciel postanawia odnaleźć Carlosa i zwrócić książkę. Jego podróż prowadzi go do Argentyny i Urugwaju, gdzie spotyka kolekcjonera książek Delgado. To właśnie on opowiada mu o Carlosie Brauerze i jego pasji do książek. Pasji, która zamienia się w obsesję, która powoduje, że przekracza on pewną granicę - smugę cienia?

Powieść Domíngueza to niemal miniaturka, szkic pełen myśli, które ucieszą każdego bibliofila. Autor precyzyjnie i niezwykle trafnie opisuje to, co u każdego bibliofila powoduje przyspieszenie pulsu.
Wiele tu spostrzeżeń i dylematów, które z pewnością, dotyczą każdego miłośnika książek. Kto z nas nie narzeka na brak miejsca na półkach, kto z nas nie boryka się z katalogowaniem książek, z systemem i ustawiania? Ile razy zastanawialiście się nad celowością trzymania książek, do których nigdy nie wrócicie. Przyznam, że przechodziłam całkiem niedawno przez ten etap, wzmocniony później przez przeprowadzkę. 

Domínguez idzie krok dalej. Początkowa opowieść o niegroźnej fascynacji zamienia się w sugestywny opis psychozy, miłości, która staje się uczuciem niewolniczym, obsesji, z której nie ma ucieczki. Pamiętajcie więc, że książki mają moc, potrafią nawet zabijać...

Szkoda tylko, że książka Domíngueza to rozrywka na jeden wieczór, mam wrażenie, że otarł się tylko o temat i mógł rozwinąć go o wiele bardziej. A może celowo napiał utwór tak krótki, by zmusić czytelnika do własnych rozważań?

Moja ocena: 4,5/6

Carlos María Domínguez, Das Papierhaus, tł. Elisabeth Müller, Insel Verlag 2014.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:


10 komentarzy:

  1. Dawno to czytałem, ale uznałem, że to wymęczony i pretensjonalny utwór typowy dla lit. latynoamerykańskiej. Chociaż, jak pamiętam, cytaty na temat książek i bibliotek szeroko krążyły po forach dla maniaków. Cementowanie książek, brrr :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że miejscami także wahałam się czy nie podzielić Twojej opinii. IMO to kopalnia cytatów o książkach, można czerpać i czerpać, więc nie dziwię się, że krążyły.

      Usuń
    2. Tyle że te mądrości to takie coelhowate troszkę :P Ogólnie miałem wrażenie, że to taka trochę wydmuszka, jak Cień wiatru.

      Usuń
    3. Im więcej się zastanawiam, tym bliższa jestem Twojej opinii. Trzeba było mi psuć lekturę :P "Cień wiatru" też mnie na kolana nie rzucił.

      Usuń
    4. Pociecha taka, że Dom z papieru krótki :)

      Usuń
    5. Machnęłam w jeden wieczór:) A i lektura przyjemniejsza, bo w ramach opisanej akcji.

      Usuń
    6. Dołączam do Was z brakiem zachwytów nad Cieniem wiatru

      Usuń
    7. Ja nawet przeczytałam jeszcze Marinę i wysłuchałam jakieś innej książki Zafona ale nadal bez zachwytu.

      Usuń
  2. Przeczytałam z przyjemnością, aczkolwiek szału nie było. Temat miły sercu każdego maniaka czytania, ale z jednej strony ulotny, z drugiej to zbiór ogólnie znanych prawd bez głębszego pomysłu. Pamiętam, że też nie podobał mi się pomysł cementowania książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w pełni z Twoim pierwszym zdaniem. Choć z resztą wypowiedzi też, bardzo przyjemna lektura ale nie pogłębiona. Pozdrawiam!

      Usuń