Strony

piątek, 4 grudnia 2015

"Zwetschgendatschikomplott" Rita Falk



Z niewymowną przyjemnością wróciłam do serii o komisarze Eberhoferze Rity Falk. Poprzednie tomy bardzo mnie ubawiły, a interpretacja Christiana Tramitza jest wręcz mistrzowska. Jestem pewna, że gdybym czytała te książki, przyjemność z lektury byłaby zaledwie połowiczna. Nie jestem fanką Bawarii, co więcej mam nawet delikatne uprzedzenia wobec tej części Niemiec, a od dialektu bawarskiego, wolę berliński ale dzięki Ricie Falk i Christianowi Tramitzowi nabrałam do tego bundeslandu sentymentu, a tamtejsza gwara nabrała w moich usza ciepła i swojskości.

A co nowego u Franza Eberhofera? Po tym, jak nie doszło do ślubu z Susi, cała wioska, a zwłaszcza ukochana babcia patrzy na niego spode łba. Susi unika wszelkich kontaktów, a skołowany Franz próbuje wyciągnąć informacje od niej w wiejskim szynku lub od miejscowej plotakry. Zawodowo też ma pełne ręce roboty. Jego przyjaciel Rudi dokonuje makabrycznego odkrycia - na jego balkonie ląduje kruk z ludzkiem palcem w dziobie. Szybko udaje się odnaleźć pasujące do niego ciało - to młoda, prześliczna Azjatka, ubrana w bawarską suknię. Jako że w Monachium trwa Oktoberfest, policjanci początkowo sądzą, że to jedna z turystek, która z tej okazji przyjechała do Bawarii. Sytuacja zaczyna się komplikować, gdy odnalezione zostają ciała jeszcze dwóch młodych Azjatek.

Falk ponownie niezwykle sympatycznie i dowcipnie opisuje wioskowe życie (a w Niederkaltenkirchen wiele się dzieje - ma tam bowiem powstać hotel i mieszkańcy powołują komitet, który bez pardonu walczy o nie naruszanie wsi), śledztwo (Franz jak zwykle podchodzi do wszystkiego na pełnym luzie i ma czas na życie prywatne) oraz perypetie miłosne policjanta.

Już się nie mogę doczekać na wysłuchanie kolejnego tomu, na szczęście Rita Falk nie próżnuje!!

Moja ocena: 5/6

Rita Falk, Zwetschgendatschikomplott, czyt. Christian Tramitz, 272 str., Der Audio Verlag 2015.

2 komentarze:

  1. Tramitz czyta rewelacyjnie! Byłam kiedyś na spotkaniu z Ritą Falk i on właśnie czytał fragmenty, miodzio. W przeciwieństwie do Ciebie Bawarię uwielbiam, a bawarski ma dla mnie chyba najwięcej wdzięku ze wszystkich niemieckich dialektów, może przez codzienne obcowanie...
    Sama seria Falk jakoś mnie na kolana nie rzuca, ale doceniam humor, ironię, bezpretensjonalną lekkość.
    A znasz filmy? Kiedyś z mężem zerknęliśmy, jak jeden z nich leciał w telewizji i turlaliśmy się ze śmiechu. Poziom absurdu godny Monty Pythona, świetna gra aktorów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przez to, że tam mieszkasz. Ja mam uprzedzenia i na dobrą sprawę Bawarii nie znam, dla mnie to jak inny kraj. Mnie może na kolana nie rzuca, ale jest świetna do słuchania przy sprzątaniu czy jeździe samochodem. Zawsze się naśmieję jak norka. Filmów niestety nie widziałam.

      Usuń