Niepotrzebnie tak długo zwlekałam z lekturą tej książki. Już Gottland bardzo mi się podobał ale tak to jest z książkami na półce - wiem, że są świetne, ale tyle ich jest, że czekają i czekają.
Szczygieł ponownie zabiera czytelnika w podróż po czeskiej mentalności. Bada jej wszystkie aspekty, dziwiąc się ale przede wszystkim słuchając. To najbardziej lubię w reportażach Szczygła - jego świetny zmysł obserwacji, pokorę wobec rozmówcy i zaskakujące pointy. I humor - odnoszę wrażenie, że autor stara się być przeźroczysty ale ja zawsze czuję jego uśmiech, czasem delikatną ironię, a czasem mrugnięcie okiem. No i jak tu być obiektywnym skoro tak bardzo kocha się Czechy?
Wracając jednak do książki - z wielką przyjemnością udałam się w tę czeską podróż. Nie powiem, że Czechy to mój ulubiony kraj ale należy do tych, które mnie interesują od dawna. Nie mogę się nadziwić, jak różni są od Polaków Czesi, jakby stali dokładnie na drugim biegunie, ale właśnie ta ich przyziemność, brak patosu i zamiłowanie do humoru bardzo mi się podoba.
Teksty w książce dotyczą przeróżnych aspektów, najbardziej Polce jednak wpadną w oko reportaże dotyczące czeskiego stosunku do wiary - ich tak odmienna od polskiej postawa jest totalnie zaskakująca. Świetnie czyta się o podejściu Czechów do kwestii śmierci, pogrzebów i Boga. Reportaż o policjancie, który nawrócił się na wiarę chrześcijańską jest rewelacyjny!
Czesi u Szczygła stawiają na pohodę czyli nieustanny dobry humor, na zabawę, uśmiech, wypierają temat śmierci, unikają tematów trudnych i bolesnych. To uwodzi Polaków, zmęczonych martyrologią, patosem i cierpieniem. Ja widzę tu jednak drugie dno - obawiam się, że zamiatanie wszystkiego pod dywan nie ma najlepszego wpływu na psychikę. I taki wydźwięk dostrzegam także u Szczygła - trzeba tylko bardzo się wysilić, żeby go dojrzeć.
Myślę, że Szczygieł chciałby by jego książka zachęciła czytelnika do polubienia Czechów, do zakochania się w tym kraju i jestem przekonana, że mu się to w wielu przypadkach udaje. Z drugiej strony z dziką przyjemnością przeczytałabym podobną książkę, napisaną przez Czecha.
Moja ocena: 5/6
Mariusz Szczygieł, Zrób sobie raj, 290 str., Wydawnictwo Czarne 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz