Witkowski na warsztat wziął motyw metamorfoz, książce przyświeca motto z Owidiusza, ale opisane przemiany są zgrzebne, przaśne, na miarę Polski B. Margot wydaje się być parodią Metamorfoz, ukazując zmianę ze złego w słabe, a może z gorszego w jeszcze gorsze. Tu nie ma zaskakujących przeobrażeń, sukcesów, są za to poprane egzystencje.
Margot wychowała się w domu dziecka, pod okiem perwersyjnej opiekunki, o wymownej ksywce Kapral, która upodobała ją sobie i wybrała na małoletnią kochankę. Bidulowe życie jest beznadziejne, nie daje perspektyw ani możliwości rozwoju. Margot kocha tiry, ich widok ją uspokaja więc po ucieczce z domu dziecka, zostaje kierowcą ciężarówki. To nowe życie jest spełnieniem jej marzeń, choć Margot nadal poszukuje, a czyni to przebierając się za dziwkę i wyruszając na nocne łowy.
Asia jest niepełnosprawna, mieszka z babcią w bloku, którego nigdy nie opuszcza. Dziewczyna szuka swojej niszy, którą znajduje w kontakcie z tirowcami przez CB-radio. Asia żyje korkami, wypadkami i rozmowami z kierowcami, aż do momentu swojego cudownego ozdrowienia. Teraz już jako święta rusza w Polskę.
I wreszcie Waldek - zwykły, prosty chłopak z Mazur, który wygrywa konkurs w telewizji i staje się piosenkarzem i celebrytą, kochanym przez masy. Witkowski rozkłada na czynniki pierwsze świat mediów i gwiazd. Sceny z Sylwestra we Wrocławiu są najmocniejszą stroną tej książki.
Ta książka to mieszanka wybuchowa, kolaż czy może patchwork scen, spostrzeżeń i tematów. Witkowski wyśmiewa, obdziera z pozłotka Polskę, celebrytów, księży, a jego opisy czyta się jak zbyt szybka jazda rozpędzonym tirem. Można go krytykować za powielanie tematów, za brak nowatorstwa ale mnie ta szaleńcza jazda się podobała. Cenię autora za jego uważne obserwacje i spostrzeżenia, za ironię i prześmiewczość. Nawet jeśli to nie jest szczyt jego możliwości, to Margot dostarczyła mi przynajmniej dobrej rozrywki. Aha, i podoba mi się ta żarówiasta okładka. Widziałam nowsze wydanie z ohydnym pazurem na okładce i specjalnie szukałam różu, bo nie byłaby wstanie wstawić tamtego ohydztwa na blog.
Moja ocena: 4/6
Michał Witkowski, Margot, 207 str., Świat Książki 2009.
Ta książka to mieszanka wybuchowa, kolaż czy może patchwork scen, spostrzeżeń i tematów. Witkowski wyśmiewa, obdziera z pozłotka Polskę, celebrytów, księży, a jego opisy czyta się jak zbyt szybka jazda rozpędzonym tirem. Można go krytykować za powielanie tematów, za brak nowatorstwa ale mnie ta szaleńcza jazda się podobała. Cenię autora za jego uważne obserwacje i spostrzeżenia, za ironię i prześmiewczość. Nawet jeśli to nie jest szczyt jego możliwości, to Margot dostarczyła mi przynajmniej dobrej rozrywki. Aha, i podoba mi się ta żarówiasta okładka. Widziałam nowsze wydanie z ohydnym pazurem na okładce i specjalnie szukałam różu, bo nie byłaby wstanie wstawić tamtego ohydztwa na blog.
Moja ocena: 4/6
Michał Witkowski, Margot, 207 str., Świat Książki 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz