Strony

czwartek, 8 czerwca 2017

"My, topielcy" Carsten Jensen


Nie pamiętam już jakim cudem ta książka znalazła się na mojej liście powieści, które koniecznie muszę przeczytać. W efekcie książki nie przeczytałam, tylko wysłuchałam, a zajęło mi to blisko dwa miesiące. Nie podzielę jednak entuzjastycznych opinii z goodreads. Gdybym zdecydowała się na wydanie papierowe, nie wiem czy w ogóle ukończyłabym lekturę. Nie dlatego, że jest to nudna czy źle napisana powieść. Na pewno nie! To wręcz monumentalne dzieło, napisane klasyczną, soczystą prozą. Mnie przeszkadzała jednak gęstość wydarzeń, mnogość postaci, wątków i opowieści, dygresji i anegdot. Słuchając czekałam na punkt kulminacyjny, na przełom, na zwrot akcji i to zapewne był mój błąd, bo powieść Jensena to gawęda, przypomina baśń przekazywaną z pokolenia na pokolenie. 

Do końca nie wiem, kto jest narratorem tej powieści. To anonimowa grupa osób z duńskiej miejscowości Marstal, słynącej z najlepszych marynarzy. Powieść snuje się dookoła losów trzech osób Lauridsa Madsena, Alberta Madsen oraz Knuda Erika Friisa, a rozpoczyna się w połowie XIX wieku. Jensen opisuje losy mieszkańców Marstal na tle stu lat europejskiej historii. Jego celem nie jest jednak epos historyczny lecz pochylenie się nad jednostkami. 

Marstal to miasto marynarzy. Całe życie miasta kręci się wokół morza. Każdy chłopiec od urodzenia wie, że będzie marynarzem. Każdy chłopiec także wie, że nie będzie miał grobu, bo zginie na morzu. Marstal to miasto żyjące pod znakiem śmierci, brakujących mogił i samotności. Samotne są kobiety, których życie polega na czekaniu na mężów i wychowywaniu synów na kolejnych nieobecnych. Samotne są także dzieci, dorastające bez ojców i w końcu samotni są mężczyźni na morzu, niepewni przyszłości. Codziennym kompanem wszystkich tych osób jest tęsknota oraz widmo śmierci.

Jensen snuje swoją powieść na wielu płaszczyznach. Ma ona znamiona eposu, a może nawet hymnu o duńskich marynarzach. Odnaleźć tu można ślady powieści historycznej - akcja rozgrywa się na wszystkich oceanach i wielu kontynentach, a na działania bohaterów mają wpływ wojny, rewolucje i odkrycia geograficzne. I w końcu to powieść psychologiczna - każdy z trzech głównych bohaterów, a także Klara Friis, matka Knuda Erika zostaje dogłębnie scharakteryzowany. Jensen nie stroni także od opisów, dygresji, rozważań, co dopełnia obrazu powieści totalnej. Zahaczając od tak wiele aspektów, autor jednak gubi główny wątek, zbyt mocno rozmienia fabułę na drobne. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych czytelników właśnie to będzie zaletą tej powieści, mnie ten zabieg męczył. Niemniej nie żałuję czasu poświęconego na wysłuchanie tej książki - spełniła ona jeden z najważniejszych aspektów, które są dla mnie ważne podczas lektury - była pouczająca. Dowiedziałam się wiele o życiu w Danii, o życiu na morzu i o rozwoju żeglugi.

Moja ocena: 4/6

Carsten Jensen, Wir Ertrunkenen, tł. Ulrich Sonnenberg, czyt. Samy Andersen, 816 str., Saga Egmont Verlag 2015.

2 komentarze:

  1. Myślę, że to moje "klimaty", więc z chęcią przeczytałabym tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czujesz się zachęcona! Udanej lektury!

      Usuń