Trzecie spotkanie z Natalią Rolleczek kosztowało mnie wiele samozaparcia. Nie myślcie, że to zła książka, zdecydowanie nie! To jednak powieść w starym stylu - pełna opisów, kolorytu, długich zdań. I właściwie taką prozę lubię, mimo to było mi bardzo trudno wdrożyć się w styl Rolleczek, rozsmakować się w szczegółowych opisach i zaufać jej narracji. Po raz kolejny stwierdzam, że niestety padłam ofiarą współczesności - krótkich zdań, rwanej narracji i pędu. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że będąc nastolatką czytałam niemal tylko powieści w stylu tej. Nie chce mi się wierzyć, że moja córka miałaby cierpliwość do tego typu narracji, mimo że czyta bardzo dużo różnorakiej literatury. Równocześnie nie chcę twierdzić, że czas takich powieści minął. Nie lubię takich ostatecznych sądów, poza tym obawiam się, że to raczej my popędziliśmy w złym kierunku.
Wracając jednak do powieści Rolleczek. Po dwóch książkach współczesnych, zabarwionych autobiograficznie, przeskoczyłam do podbitej przez Rzymian Aleksandrii - tygla wielu kultur i centrum handlu. Współżyją tu Egipcjanie, Rzymianie, Syryjczycy, Żydzi, Fenicjanie, Nubijczycy oraz wielu mieszańców. Rolleczek skupia się na grupie głównych bohaterów, pochodzących z różnych środowisk. Poczynając od zastępcy prefekta Publiusza Koponiusza, który zupełnie nie radzi sobie ze swoim urzędem, ulega nałogowi hazardu i lawiruje pomiędzy licznymi sitwami i kontaktami za cel mając jedynie utrzymanie stanowiska i zadowolenie żony, a na podrzutku Unim kończąc. Uni, jak wiele aleksandryjskich niechcianych niemowląt został tuż po narodzinach podrzucony na śmietnik i przygarnięty przez dobrego człowieka. Teraz pracuje w królewskiej farbiarni i podkochuje się w pięknej Ammonii. Dziewczyna jest sierotą, córką Egipcjanki i Greka, pracuje w tkalni i na odległość troszczy się o braciszka, który jest na służbie u handlarza szkłem. To sprytny i rezolutny chłopiec, który nawiązuje przyjaźń z niemniej przebiegłym starcem Himilkonem. Apion ucieka wraz z nim i zamieszkuje w domu Tety, Egipcjanina, u którego Himilkon służy od lat. Syn Tety, Enum jest sparaliżowany po ataku węża i wymaga specjalnej opieki. Ale to jeszcze nie wszystkie postaci, które odgrywają ważną rolę w powieści - nie można zapomnieć o Lamechu, od którego wszystko się zaczęło.
Ta mnogość wątków wymaga wielkiej uwagi czytelnika i oddania się lekturze całym sercem. Dość wartką i pełną niespodziewanych wydarzeń akcję spowalniają przecież drobiazgowe opisy aleksandryjskiego życia - zarówno politycznego jak i codziennego. Rolleczek sprytnie dobrała bohaterów powieści. Ich różnorodność daje jej pole do popisu. Dzięki nim może ukazać wygląd i życie w egipskiej świątyni, jak i w domu żydowskiego kupca czy w słynnej aleksandryjskiej bibliotece. Dla wielbicieli historii starożytnego Egiptu to prawdziwa perełka, nawet jeśli autorka nie zawsze kurczowo trzyma się chronologii. Muszę jednak przyznać, że przez pierwsze sto stron rozważałam porzucenie lektury, dopiero później rozsmakowałam się w niej na tyle, że ostatecznie z przyjemnością ją ukończyłam.
Moja ocena: 4/6
Natalia Rolleczek, Świetna i najświetniejsza, 447 str., Nasza Księgarnia 1982.
Ta mnogość wątków wymaga wielkiej uwagi czytelnika i oddania się lekturze całym sercem. Dość wartką i pełną niespodziewanych wydarzeń akcję spowalniają przecież drobiazgowe opisy aleksandryjskiego życia - zarówno politycznego jak i codziennego. Rolleczek sprytnie dobrała bohaterów powieści. Ich różnorodność daje jej pole do popisu. Dzięki nim może ukazać wygląd i życie w egipskiej świątyni, jak i w domu żydowskiego kupca czy w słynnej aleksandryjskiej bibliotece. Dla wielbicieli historii starożytnego Egiptu to prawdziwa perełka, nawet jeśli autorka nie zawsze kurczowo trzyma się chronologii. Muszę jednak przyznać, że przez pierwsze sto stron rozważałam porzucenie lektury, dopiero później rozsmakowałam się w niej na tyle, że ostatecznie z przyjemnością ją ukończyłam.
Moja ocena: 4/6
Natalia Rolleczek, Świetna i najświetniejsza, 447 str., Nasza Księgarnia 1982.
Nigdy nie czytałam Rolleczek, ale widzę, że ostatnio ludzie chętnie po nią sięgają (na Insta często widzę okładki jej książek). Może i ja się kiedyś skuszę na lekturę? :)
OdpowiedzUsuńJako podróżniczka docenisz Urocze wakacje :D
UsuńMasz rację z tym literackim pędem. Zacząłem ostatnio czytać "O czym szumią wierzby" i uderzyło mnie, że dziś nikt by tak nie rozpoczął książki, a już szczególnie książki dla dzieci - takim rozległym wstępem z powolnym przedstawieniem bohatera. Tylko Hitchcock, trzęsienie ziemi i napięcie ma rosnąć. Ciekaw jestem, co w takim razie powiesz na Kubę znad Morza Emskiego, ja się po prostu napawałem każdą stroną.
OdpowiedzUsuńAkurat "O czym szumią wierzby" była jedną z książek, których w dzieciństwie nie przeczytałam, zupełnie mi się nie podobała. Kubę mam ale pewnie przeczytam dopiero we wrześniu, na razie biblioteczne lecą.
Usuń