Po przeczytaniu kolejnych dwóch tomów z Judytą Jelonek w roli głównej, zdecydowanie stwierdzam, że mam dość. Nie oznacza to, że te książki są złe, ale zwyczajnie zaczęłam czuć przesyt konwencją tych powieści. Zasadzenie akcji na pomyłkach, nieporozumieniach i nieokiełznanej fantazji Judyty jest dowcipne, ale po pewnym czasie zaczyna nużyć. Szczególnie wyraźnie odczułam zniechęcenie tematem podczas lektury trzeciej części, wyraźniej najsłabszej. Tymczasem Rodzinka Szkaradków i ja jest chyba najbardziej udanym tomem.
Szkaradkowie to nazwisko pewnej rodziny, która nagle i niespodziewanie wkracza w spokojne życie Judyty, przygotowującej się do wyjazdu na wakacje. Pobyt nad jeziorem Rożnowskim oddala się jednak w siną dal, gdy samotnie rezydującą w mieszkaniu Judytę, odwiedza Daniela Szkaradek. Gość powołuje się na zażyłą znajomość z mamą Judyty oraz opowiada o nieszczęśliwym splocie wypadków, który doprowadził do utraty lokum. Tymczasem owa Daniela stoi tuż przed egzaminami i musi się gdzieś zatrzymać. Judycie dosłownie odbiera mowę i siłę działania, co w przypadku Judyty jest wydarzeniem niezwykle rzadkim. Daniela jednak pobija Judytę na wielu polach. Ta zdecydowana, zorganizowana i energiczna osoba zaprowadza w mieszkaniu nowe porządki. Judycie nie starcza ani siły, ani animuszu, by zaprotestować i stopniowo poddaje się działaniom Danieli, która nie jest tą osobą, za którą się podawała.
Rolleczek bardzo dowcipnie opisała perypetie Judyty, która wbrew sobie ląduje w Starym Sączu, gdzie od razu zyskuje amanta w postaci miejscowego policjanta. Mniej zachwycające za to są opisy traktowania niemowląt. Z przerażaniem czytałam o traktowaniu dzieci, pozostawianiu ich samym sobie, wysyłaniu w siną dal z nieznaną w sumie osobą i karmieniu niewiadomo czym. Zadziwiające jest też zachowanie niemowląt, które właściwie nigdy nie płaczą, niczego nie wymagają i niemal ciągle śpią.
W ostatnim tomie akcja powraca na łono kochanej rodzinki. Tata Judyty zamieszkuje wraz z rodziną, ale nadal wydaje się być gościem w domu. Mama nie rozmawia z nim szczerze, właściwie nikt nie ma odwagi przeprowadzić z nim wyjaśniającej i oczyszczającej rozmowy, więc akcja bazuje na przypuszczeniach, snutych przez kobiecą część rodziny, z babcią na czele. Bardzo dziwne wydało mi się takie zachowanie rodziny. Nie potrafię sobie wyobrazić, że dawno nie widziany ojciec, nie informuje żony ani dorosłych córek o swoich planach zawodowych oraz o położeniu finansowym.
Judyta tymczasem próbuje zadomowić się w nowej klasie - po wypadku (jakim dokładnie nie wiadomo), musi repetować rok i trafia na wyjątkowo nudną i nieciekawą grupę dziewcząt. Jej pomysł na ożywienie niemrawej klasy będzie oczywiście brzemienny w konsekwencje.
Mimo ciekawych zawirować wokół babci, a także mojej ulubionej sąsiadki Flokowej i jej córek, ten tom najmniej mnie wciągnął i zainteresował. Odczuwałam wyraźnie, że pomysły autorki są na wyczerpaniu, a zakończenie wydało mi się być nieco naciągane.
Cieszę się, że przynajmniej te dwa tomy, mogłam czytać w tym wydaniu, opatrzonym świetnymi ilustracjami Barbary Dutkowskiej. Popatrzcie sami:
Natalia Rolleczek, Rodzina Szkaradków i ja, Rodzinne kłopoty i ja, 286 str., Nasza Księgarnia 1985.
Szkaradkowie to jest ta część, w której małżonkowie się kłócą, czy on może palić przy dziecku? Jeśli tak, to zaiste metody higieniczne i wychowawcze podnoszą włosy na głowie :)
OdpowiedzUsuńTak, mniej więcej, bo palenie nie było jedynym powodem rozstania. Mama bliźniaków była przecież higieniczna do przesady i dezynfekowała wszystko.
UsuńByły inne, ale mnie utkwiło to palenie, przypomina mi się zawsze, jak widzę tatusia/mamusię/babcię/nianię z papierosem nad wózkiem z niemowlakiem.
UsuńZgadzam się w pełni. Też dostaję palpitacji serca, ostatnia widziałam mamę z wielkim brzuchem i papierosem :/
UsuńSzczęśliwie chyba coraz rzadziej.
UsuńMam nadzieję, pewnie też zależy, gdzie się człowiek obraca.
Usuń