Strony

wtorek, 7 kwietnia 2020

"Znak wodny" Josif Brodski


Ta książka Brodskiego to obraz jego miłości i skomplikowanego związku z Wenecją, w której co roku spędzał kilka zimowych tygodni. Jego Wenecja to miasto-duch, które pokochał i które traktuje jak partnera. Mimo to samej Wenecji w krótkich impresjach nie jest wiele. Wydaje się, że miasto jest punktem wyjścia do dalszych rozważań.

Jak napisałam, każdy rozdział to impresja, która nie pozwala zapomnieć, że Brodski to przede wszystkim poeta. Jego eseje naszpikowane są metaforami, porównaniami, wizjami, co wymaga ogromnej uwagi i gotowości czytelnika, zwłaszcza tego, który za poezją nie przepada. Lektura tej niewielkiej książki była więc dla mnie po części męcząca - większość z rozdziałów nudna, poetyckie rozważania nużące.

Sięgając po tę książkę, chciałam poznać Brodskiego jako noblistę, unikając czytania poezji i był to raczej strzał w kolano - bo o Brodskim jako pisarzu niewiele mogę powiedzieć. Poeta, którego językiem ojczystym jest rosyjski nie będzie taki sam w esejach pisanych po angielsku, a ja nie jestem w stanie ocenić jego pisarstwa. Przy okazji tej książki wracam więc do problemu poznawania noblistów - poetów. Nie można ich poznać, nie czytając tego, czym się wsławili, więc, chcąc nie chcąc, będę musiała przekonać się do poezji.

Moja ocena: 3/6

Joseph Brodsky, Ufer der Verlorenen, tł. Jörg Trobitius, 94 str., Fischer Taschenbuch Verlag 2002.

4 komentarze:

  1. A mnie się ta książka bardzo podobała. Lubię takie impresyjne klimaty i prozę poetycką. Na początku nie byłam przekonana. Czytałam tę książkę na zaliczenie na studiach... Tak na szybko, bezrefleksyjnie... Ale ostatnio wróciłam do niej już na spokojnie i miałam czas się rozsmakować. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację, trzeba smakować. Mój problem polega na tym, że ja nie lubię prozy poetyckiej. I nic z tym nie zrobię :)

      Usuń
  2. Nie jestem kompatybilna z poezją, więc nie planowałam czytania poezji Brodskiego. Znak wodny był pierwszą i poza Petersburskim dyptykiem jedynymi książkami jakie przeczytałam. Gdybym trafiła na coś jeszcze nie będącego stricte poezją na pewno bym przeczytała. Zakochałam się w Brodskim i Wenecji po lekturze znaku wodnego. Czytało mi się cudownie, co zdanie, co impresja byłam bardziej zachwycona. Uwielbiam tę książkę i lubię do niej wracać. Mieni się od kolorowych karteczek, tyle myśli mi się w niej spodobało, że w zasadzie powinnam zaznaczyć wszystkie. Tak więc tym razem mamy zupełnie inne odczucia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, cieszę się. Ja mam straszny problem z taką poetycką prozą, to zupełnie nie moja bajka. Uściski!

      Usuń