Strony

sobota, 6 lutego 2021

"Gatið" Yrsa Sigurðardóttir

 


Czwarty tom z komisarzem Huldarem i psycholożką Freyą w rolach głównych jest o wiele bardziej udany od poprzedniego. Wprawdzie i tutaj nie udało się Yrsie uniknąć powtórzeń (niczym na początku każdego serialowego odcinka), ale interakcje między policjantami i psycholożką nie były aż tak dziecinne, co nie oznacza, że całkowicie inne. Huldar nadal zachowuje się jak w przedszkolu jeśli chodzi o znienawidzonego kolegę Joela, a jego rozmowy z szefową Erlą wciąż nie osiągnęły poziomu poważnej konwersacji. Te mankamenty blakną jednak wobec ciekawej intrygi.

Podczas oficjalnej wizyty chińskiego ministra spraw zagranicznych i tuż przed eleganckim przyjęciem w rezydencji prezydenckiej na skale wisielców pojawia się, nomen omen, wisielec. Ciało trzeba jak najszybciej usunąć, by żaden z gości, nie daj boże, nie dojrzał nieszczęśnika. Nie jest to łatwa sprawa - bo do ciała trudno się dostać, a jeszcze trudniej je usunąć, nie zrzucając go po prostu ze skały. Grozy całej sytuacji dodaje fakt, że skała ta już kiedyś służyła egzekucjom, gdy jeszcze duński namiestnik decydował o Islandii. 
Ofiara ma na imię Helgi i okazuje się być bogatym mężczyzną, który nie ma powiązań z żadnym środowiskiem przestępczym. Policjanci są w kropce, gdy w mieszkaniu Helgiego odkrywają czteroletnie dziecko. Chłopczyk wie jedynie, że ma na imię Siggi, imiona rodziców podaje tylko w postaci zdrobnień, które pasują do całego szeregu imion, nie zna swojego adresu i nie potrafi wyjaśnić, jak się znalazł w takiej sytuacji. Podczas gdy dziecko umieszczone zostaje w opiece zastępczej, policjanci gorączkowo poszukują jego rodziców. Gdy podczas rozmów z chłopcem okazuje się, że jego mama jest w bardzo zaawansowanej ciąży i kilka tygodni wcześniej odwiedziła szpital, poszukiwania nabierają rozpędu. 

By nie zdradzić zbyt wiele, napiszę tylko, że śledztwo dotrze do grupy mężczyzn, przyjaciół od czasów szkolnych, których rozrywką jest seks z przygodnymi kobietami i nagrywanie własnych wyczynów. Konsekwencje tej dla nich pozornie niewinnej rozrywki są zaskakujące.

To kryminał o dobrze skonstruowanej intrydze, w której na końcu nic nie jest takie, jakie wydawało się być. Szkoda, że wątki prywatne nie są tak dobre, to zdecydowanie nie jest mocna strona autorki. Po czterech tomach nie jestem nawet w stanie powiedzieć, czy darzę sympatią któregokolwiek z bohaterów. 

Moja ocena: 4/6

Yrsa Sigurðardóttir, Abgrund, tł. Tina Flecken, 400 str., czyt. Dietmar Wunder, der Hörbuchverlag 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz