Nigdy nie czytałam tej książki, która praktycznie należy już do klasyki współczesnej literatury, choć sięgałam po inne powieści Clavella. Król szczurów był mi wielokrotnie polecany i od dawna na liście do przeczytania, więc gdy natknęłam się na audiobook, do tego czytany przez Marka Kondrata, długo się nie zastanawiałam.
Clavell opowiada historię obozu jenieckiego w Singapurze, który był zawiadowany przez Japończyków a powstał w czasie II wojny światowej. Jeńcami byli Anglicy, Amerykanie i Australijczycy, schwytani podczas walk w Azji Południowo-Wschodniej. Specyfika obozu nie wymaga intensywnej kontroli przez Japończyków, zarządzanie jest w rękach jeńców, a konkretnie tych najwyższych rangą. A wszystko to dlatego, że możliwości ucieczki praktycznie nie istnieją. To nie Singapur jaki znamy dziś, a otoczone dżunglą ustronne miejsce. W okolicy jest tylko jedna wioska, położona nad morzem. Jeńcy natomiast zaangażowani są w budowę lotniska Changi. Mówi wam to coś? Tak, aktualnie lotnisko w Singapurze, to najpiękniejsze lotnisko świata, nosi taką nazwę. Przyznam, że za każdym razem podczas lektury mnie to szokowało. Tak samo jak nadal szokuje powalająca kariera czy może raczej wzrost tego państwa-miasta.
W czasach, gdy nikt o współczesnym Singapurze nawet nie marzył, ludzie zmagali się z upałem, pragnieniem, insektami i wszelkimi niedogodnościami życia na równiku. Więźniowe oprócz tego dostają niewielkie porcje jedzenia, głównie ryż oraz nie mają dostępu do leków. To oznacza wychudzenie, choroby (czerwonka, malaria, brak witamin skutkujący ślepotą), utratę woli życia. Niewola trwa długie lata, a brak dostępu do wiadomości z zewnątrz nie pozwala na nadzieję na uwolnienie.
W takich warunkach tworzy się specyficzna społeczność. Są tacy, którzy poddali się losowi i stracili wolę walki, są ci, którzy próbują oporu, konstruując na przykład nielegalne radio i są ci, którzy próbują się jakoś urządzić, handlując, kombinując. Takie postawy nie mają żadnego powiązania z rangą w armii - to nieistotne, czy chodzi o kaprala, oficera czy pułkownika - w tych grupach można znaleźć przedstawicieli każdej z rang.
Najlepiej urządził się pewien Amerykanin zwany królem. Ten sprytny człowiek wie, jak handlować z Japończykami, Koreańczykami i Chińczykami, wie, jak się urządzić, jak stworzyć wkoło siebie sieć zależności. Nie brakuje mu jedzenia, własnych kur, kawy, papierosów, pieniędzy, ale i czystych ubrań i własnej przestrzeni. Podczas gdy większość więźniów chodzi półnaga, nie dojada i żyje w ciasnocie, on wydaje się być na ich tle królem życia. Narracja książki zasadza się na przyjaźni między królem a Marlowem, Anglikiem wychowanym w rodzinie wojskowych. Marlowowi przyświecają konserwatywne zasady, moralność, honor, nie potrafi handlować i dbać o swoje. Pod wpływem króla zaczyna jednak zmieniać swoje przekonania. Związek między nim a Amerykaninem nazwałam przyjaźnią, ale nie jestem pewna, czy to dobre określenie. Król zainteresował się Anglikiem ze względu na jego znajomość malajskiego i przydatność w interesach z tubylcami. Stopniowo jednak ta znajomość zaczyna mieć znamiona przyjaźni, zwłaszcza gdy Marlow kaleczy rękę i grozi mu amputacja.
Ogromną wartością książki jest to, że Clavell opiera się na własnych przeżyciach. Sam był więźniem w Changi i jednym z niewielu, którzy przetrwali. Autor ma bardzo lekkie pióro, plastycznie opisuje obóz i klimat równikowy, sugestywnie szkicuje poszczególne charaktery, a sceny po wyzwoleniu obozu są moim zdaniem najmocniejsze w całej powieści. Najbardziej poruszające są jednak rozważania o granicach moralności, do jakich skłania Clavell - na ile można się zdobyć, by przetrwać; czy normy i zasady nadal obowiązują w niewoli; czy walka o przeżycie za wszelką cenę jest moralna; czy warto działać dla ogółu; czy dbanie o siebie jest w porządku?
Dodam, że interpretacja Marka Kondrata jest świetna, autentycznie nie mogłam się oderwać od słuchania.
Moja ocena: 5/6
James Clavell, Król szczurów, tł. Andrzej Grabowski, Małgorzata Grabowska, 482 str., czyt. Marek Kondrat, Albatros 2003.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz