Strony

sobota, 3 lipca 2021

"Ostatnie stadium" Nina Lykke

 


Elin ma około pięćdziesięciu lat, jest lekarką pierwszego kontaktu i bardzo często ma serdecznie dość swoich pacjentów. Ich żądań, kłamstw, niestosowania się do zaleceń, powtarzalności. W gabinecie, przyjmując kolejnych pacjentów, prowadzi monologi wewnętrzne z stojącym nieopodal szkieletem Torre, nie oszczędzając w swoich wynurzeniach także własnej osoby. Jej rozważania wprawdzie dotyczą społeczeństwa norweskiego, ale można je spokojnie nazwać uniwersalnymi. 
Elin jest sfrustrowana, nie ma żadnych iluzji na temat życia, ale nie jest to powieść smutna. Lykke zawarła w niej sporą dozę ironii i czarnego humoru. 

Życie prywatne Elin bynajmniej nie jest weselsze. Ona spędza wieczory przed serialami z niejedną lampką winą, a jej mąż - ortopeda, maniakalnie biega na nartach lub nartorolkach. Ich rozmowy ograniczają się do kilku słów. Wszystko się zmienia, gdy Elin przypadkowo dodaje do znajomych na Facebooku byłego partnera. Od słowa do słowa umawia się z Björnem. Sama nie wie dlaczego, zapamiętała go przecież jako kontrolującego freaka i fajtłapę. Okazuje się jednak, że eks jest atrakcyjny, potrafi słuchać i rozmawiać, a do tego nieszczególnie mu się układa w małżeństwie. Elin nie ma specjalnej ochoty na romans, ale bez wytłumaczalnych powodów to ciągnie. Nie sądźcie jednak, że jest to książka o zdradzie. Ta powieść zawiera w sobie o wiele więcej.
To przede wszystkim rzecz o braku komunikacji - nie ma jej między pacjentami a lekarką, nie ma między małżonkami, nie było między Elin a jej matką. Te brak zdolności rozwiązywania problemów za pomocą rozmowy, konwersacji, kłótni, dyskusji jest zapewne jednym z czynników, który popchnął Elin do ciągnięcia związku z Björnem. On, jako jedyny, słucha i chętnie rozmawia.

Odrębną kwestią jest dzieciństwo Elin - historię którego poznajemy dopiero pod koniec książki. To zdecydowanie jedna z kwestii, która miała ogromny wpływ na dorosłą Elin. Lekarka teraz stroni od podejmowania decyzji, pozwala sobie na płynięcie za kochankiem. Ale te decyzje musiała podejmować jako dziecko, dzień w dzień, samotnie, i musi je podejmować jako lekarka - a te mogą zaważyć na czyimś życiu. Nie chcę zdradzić zbyt wiele z treści książki, dlatego nie pociągnę tego wątku, choć wydaje się on być kluczowy dla zachowania bohaterki.

Bardzo pasuje mi styl Niny Lykke - lekko prześmiewczy, ironiczny, bez zbędnych ozdobników. Świetny przekład Karoliny Drozdowskiej czyni z Ostatniego stadium lekturę nad wyraz przyjemną, ale i refleksyjną. Polecam.

Moja ocena: 5/6

Nina Lykke, Ostatnie stadium, tł. Karolina Drozdowska, 304 str., Wydawnictwo Pauza 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz