Strony

czwartek, 23 września 2021

"Samotny jak Szwed" Katarzyna Tubylewicz


Samotny jak Szwed? Ja bym powiedziała, że raczej samotny jak Katarzyna Tubylewicz. Szweda w tej książce niemal ze świecą szukać, za to autorki jest aż nadto. Pod przykrywką analizy szwedzkiej samotności i mentalności, dostajemy bowiem dziennik poszukiwania własnej doskonałości albo może raczej własnego miejsca w życiu. Gdybym wiedziała, że ta książka to pseudo-poradnik o lepszym życiu, to zapewne miałabym inne oczekiwania przed rozpoczęciem lektury.

Trudno nazwać tę publikację reportażem, bo to raczej zbiór esejów i wywiadów opatrzony pięknymi zdjęciami, których jednak nie mogłam docenić, bo czytałam wersję elektroniczną. Tubylewicz rozmawia z wieloma ciekawymi postaciami, samotność ma być kluczem tych wywiadów, ale gdzieś wśród słów ta nuta przewodnia się rozmywa. Przyznam, że niedługo po lekturze z esejów pamiętam niewiele. Pozostało mi tylko wrażenie samozachwytu nad tym, że dzięki regularnym ćwiczeniu jogi autorce udało się osiągnąć szczęście i docenić samotność oraz piękno natury. Tak, wiem, jak to brzmi.

Natomiast wywiady bardziej zapadły mi w pamięć, zapewne za względu na postaci rozmówców. Najciekawszy wśród nich jest doktor Peter Strang, specjalista medycyny paliatywnej, który o swoich pacjentach i procesie odchodzenia mówi z ogromną czułością, empatią i zrozumieniem. Po przeczytaniu jego słów miałam wrażenie, że musi być cudownym, ciepłym człowiekiem. 
Z ciekawością przeczytałam rozmowę z pisarką Therese Bohman, noblistą Thomasem Tranströmmerem (choć tu główną rozmówczynią jest jego żona) czy psychoterapeutką Evą Heller Ekblad, która jako dziewczynka przeżyła warszawskie getto. Czytając jednak te wywiady, nie miałam poczucia spójności, nie odnosiłam wrażenia, że książka tworzy jedną całość. 

Co ciekawe, zaznaczyłam jednak wiele fragmentów, które idealnie pasują do moich przemyśleń na temat własnej samotności, introwertyzmu i mojej drogi do zrozumienia siebie. I o ile wiele z nich było dla mnie pięknych, potwierdzających to, o czym od dawna jestem przekonana, to jednak nie tego oczekiwałam od takiej książki. Miałam nadzieję na dowiedzenie się więcej o samych Szwedkach i Szwedach, a oni gdzieś znikają i rozmywają się w zalewie przemyśleń autorki. 
Wiele z wątków Tubylewicz zaczyna, ale jednak nie pociąga do końca, jak np. kwestię szwedzkiej polityki w czasie pandemii, która, jak wiemy, była odmienna od wielu krajów. Początkowo czytamy o izolacji osób starszych, które bardzo cierpiały z tego względu, bo objęła ona właściwie tylko tę grupę. Później jednak autorka wspomina o tym, że umierający podczas pandemii mieli możliwość spotykania bliskich, co brzmi po poprzedniej wypowiedzi paradoksalnie. Brakuje tu jednak jakiejkolwiek konkluzji - nie dowiemy się, czy taka polityka na tle uwarunkowań społecznych i geograficznych w Szwecji się przyjęła? Czy się sprawdziła?

Mam na czytniku jeszcze jedną książkę tej autorki, po którą na pewno niebawem sięgnę. Przekonana jestem nawet, że będzie ona lepsza, bo mam wrażenie, że Samotny jak Szwed jest stworzoną na szybko kompilacją gotowych tekstów, by wykorzystać trend na popularność książek z i o Skandynawii.

Moja ocena: 3,5/6

Katarzyna Tubylewicz, Samotny jak Szwed. O ludziach Północy, którzy lubią bywać sami, 272 str., Wielka Litera 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz