Strony

piątek, 3 grudnia 2021

"Zaproś mnie na pumpkin latte" Anna Chaber

 


Nie będę ukrywać, że nigdy nie sięgam po książki tego rodzaju - bo i okładka, i tytuł sugerują, że debiutancka powieść Anny Chaber to lekki, jesienny romans. Co więc skusiło mnie do tej lektury? Po pierwsze Anna Chaber to moja koleżanka z klubu Polek na Obczyźnie, po drugie tą książką wygrała konkurs Wydawnictwa Czwarta Strona, a po trzecie właśnie ta książka została wybrana na lekturę listopadową przez klub książki powyższego klubu. 

Książkę przeczytałam w jeden dzień, bo że Ania ma lekkie pióro jako redaktorka portalu naszego klubu, wiem nie od dziś. Językowo to faktycznie dobrze napisana rzecz. Narracja jest płynna, dialogi nie są przegadane, postaci dobrze naszkicowane. Jednym słowem kartki przewracają się same, ja książkę przeczytałam w jeden dzień. Ale tak, jest to romans i od początku wiadomo kto z kim, choć oczywiście nie jak szybko. 

Wracając jednak do bohaterów - niespełna trzydziestoletnia Paula pracuje w korporacji, ma seksistowskiego szefa, zadziorną przyjaciółkę Matyldę i właśnie rozpadł się jej związek. Greg natomiast jest pasjonatem kawy, pracuje w znanej sieci kawiarni i ma szansę na zostanie najlepszym baristą kraju. Gdyby cała fabuła opierała się tylko na tych faktach, byłaby zupełnie niestrawna. Na szczęście autorka wprowadziła tu kilka wątków, które nie tyle są ciekawe, co, powiedziałabym pożyteczne. Paula bierze na przykład udział w biegu, którego celem jest zwiększenie wiedzy na temat samobadania i raka piersi. Ten temat bezpośrednio dotyczy jednego z bohaterów i zajmuje w książce dużą rolę. Kolejny istotny i ważny wątek - to psychoterapia, która dotyczy aż trójki bohaterów. Chaber dobrze przedstawiła powody i konieczność przejścia terapii, a także jej wymierny wpływ na życie bohaterów, którzy zmagali się z konkretnymi problemami. Bardzo mnie cieszy takie popularyzowanie dbania o zdrowie psychiczne. Trzeci wątek to szeroko pojęta ekologia - Matylda jest tu misjonarką na tym polu i niezmiennie walczy o wielorazowe kubki i propaguje weganizm. Ten wątek nabiera nawet wymiaru humorystycznego, gdy Matylda zakochuje się w mężczyźnie, który jest rzeźnikiem. Jest tu sporo dość oklepanych żartów na temat wegan, które mogą odbić się niestrawnością, ale autorka na końcu książki wychodzi z tego konfliktu obronną ręką. Mnie akurat bardzo te trzy wątki pasują, bo wszystkie te kwestie uważam za bardzo ważne i jestem przekonana, że nigdy nie za wiele ich popularyzowania.

Zaproś mnie na pumpkin latte nie jest literaturą ambitną. To książka stricte rozrywkowa, na jeden czy dwa wieczory. To powieść otulająca, przyjemna, sympatyczna chyba będzie tu najodpowiedniejszym słowem, co jednak ważne - dobrze napisana! Oczywiście, jeśli ktoś nie czyta tego typu literatury, dzięki tej powieści pewnie nie zacznie, ale jeśli jesteście w trudnym okresie życia i chcecie się oderwać od trosk, to polecam. 

Moja ocena: 4/6

Anna Chaber, Zaproś mnie na pumpkin latte, 320 str., Wydawnictwo Czwarta Strona 2021.

2 komentarze: