Strony

środa, 26 kwietnia 2023

"Andromeda" Therese Bohman

 


Praca w prestiżowym wydawnictwie to marzenie głównej bohaterki tej powieści, więc gdy dostaje się tam na staż, jest ciągle onieśmielona. Boi się odezwać na spotkaniach, obawiając się, że powie coś miałkiego, stale odczuwa swoją niższość i niedostatki. Gdy więc Gunnar, dyrektor literacki, ją zagaduje, a ona wyraża swoje zdanie, jest zarazem szczęśliwa i przerażona. Dzięki temu, że odważyła się na ocenienie najnowszej publikacji wydawnictwa zwraca na siebie uwagę i zostaje prawą ręką Gunnara. On jest już niemal legendą, pracuje w wydawnictwie o wielu lat, stworzył prestiżową serię Andromeda, potrafi świetnie współpracować z pisarzami, a młoda studentka ma szansę go przy tej pracy podpatrywać. Szybko okazuje się, że wcale nie jest taka zła i nieudaczna, że ma talent i że jej zdanie ma wartość. Tak rozwija się owocna współpraca, którą dopełniają coczwartkowe spotkania po pracy przy butelce wina, podczas których Gunnar i kobieta dyskutują na przeróżne tematy. Gunnar poniekąd spełnia rolę mentora, a ona czerpie z tej relacji pełnymi garściami. 

Bohman nie precyzuje natury związku między główną bohaterką (której imię pada bodajże raz i zwyczajnie je zapomniałam) i Gunnarem. To coś pomiędzy mentorstwem, zauroczeniem, a ojcostwem. To coś, co trudno określić i zdefiniować. Jedno jest pewne, ta relacja jest pozytywna dla obojga zainteresowanych, choć zapewne na różnych płaszczyznach. Bohman tematyzuje tu jeszcze jedną ważną kwestię - różnicy pokoleń nie tylko w związku, ale i w pracy. To starcie starej wizji, jak powinno funkcjonować wydawnictwo, z nową, która stawia na zysk finansowy. W tle przemyka się kwestia molestowania, zazdrości, ojcostwa. 

Narracja toczy się z perspektywy kobiety, więc poznajemy jej wizję, jej zmartwienia, troski i przemyślenia. W drugiej części Bohman jednak mnie zaskoczyła, bo oddała głos Gunnarowi, co bardzo mi się podobało, wszak często tej drugiej perspektywy brakuje. Opowieść Gunnara nie jest jednak odbiciem pierwszej części. Nie relacjonuje on bowiem tych samych wydarzeń, tylko opowiada swoją historię, począwszy od dzieciństwa. W ten sposób poznajemy jego perspektywę, ale także przyczyny takich, a nie innych, zachowań.

Bohman po raz kolejny zachwyciła mnie swoim spokojnym, delikatnym piórem, a także tym, jak umiejętnie wplata w narrację wiele przemyśleń o życiu, związkach i literaturze.

Moja ocena: 5/6

Therese Bohman, Andromeda, tł. Justyna Czechowska, czyt. Anna Szawiel, Marcin Popczyński, 176 str., Wydawnictwo Pauza 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz