Książka Dłużewskiej to kolejna opowieść wpisująca się w autofikcyjny a może autoterapeutyczny trend. Autorka opisuje swoją drogę do diagnozy depresji a potem choroby afektywnej dwubiegunowej oraz życiu codziennym w kontekście tych chorób. Robi to w formie krótkich rozdziałów poświęconych różnym aspektom życia - tytułowe płakanie w miejscach publicznych to właśnie jeden z takich mini-rozdziałów. Jej proza podszyta jest ogromną dozą humoru, a właściwie autoironii, co mnie akurat bardzo pasuje. Wiem, że znajdą się odbiorczynie i odbiorcy, którzy uznają taki styl nieodpowiedni w kontekście chorób psychicznych, ale ja wolę taki niż dramatyzm (tak, wiem, że jest coś pomiędzy). Sama autorka zresztą tematyzuje jeden z etapów choroby - czyli rozmawianie i przedstawianie własnych dolegliwości w takiej formie. Prześmiewczej i ironicznej. Być może sama się widzę w takiej postawie, dlatego ten styl do mnie trafia. Sporo tu też ciekawych spostrzeżeń dotyczących sposobu wychowania, rozmawiania lub nie rozmawiania o emocjach i tego, jaki wpływ nasze otoczenie ma na to, jak radzimy sobie z dolegliwościami psychicznymi i jak je leczymy.
Wiele ze spostrzeżeń autorki jest bardzo trafnych, dobitnych i przekonywujących. Nie raz przytakiwałam jej w duchu, nawet mając odmienne przeżycia, ale jednak w dużym stopniu podobny kontekst i bańkę. Będzie jednak jakieś ale - ze względu na zwięzłość i jednak na dość humorystyczny styl, ta książka bardzo szybko uleci z pamięci. Już teraz kilka dni po lekturze z trudnością przypominam sobie spostrzeżenia czy uwagi autorki.
Poleciłabym tę książkę osobom zmagającym się z chorobami psychicznymi, szczególnie depresją - bo pomaga spojrzeć szerzej na własną sytuację, daje pociechę i być może inny horyzont.
Moja ocena: 4/6
Emilia Dłużewska, Jak płakać w miejscach publicznych, czyt. Anna Grochowska, 214 str., Wydawnictwo Znak 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz