Stasia Budzisz pochodzi z Kaszubów, ale swoją kaszubskość przez lata wypierała. Zindoktrynowana przez szkołę uwierzyła w swoją polskość i zaczęła się wstydzić pochodzenia, języka i zwyczajów. Gdy po latach zaczyna odkrywać ten komponent, Kaszuby wydają się być w zaniku, z wielu przyczyn. Budzisz rusza więc w reporterską podróż przez ten rejon, by odkryć jego historię, zwyczaje, język, a przede wszystkim mieszkańców i ich losy. Narrację zasadza na swojej rodzinie, a szczególnie dziadków, przechodząc z tej wąskiej osobistej soczewki w obiektyw dużo bardziej szeroki. Budzisz przeprowadziła wiele rozmów ze zwykłymi osobami, ale i kaszubskimi działaczami, osobami zaangażowanymi kulturowo, aktywistami, księżmi, rodziną. I to właśnie one są najciekawszym komponentem tego reportażu – to bliskie spojrzenie na ludzi i ich pojmowanie swojego pochodzenia jest arcyciekawe.
Budzisz stara się pokazać wszelkie aspekty tego regionu – te pozytywne i te negatywne. Podoba mi się, że powstrzymuje się od komentarza, choć potrafi wymownie milczeć, jak podczas wizyty w muzeum Kaszubów. Prywatne spostrzeżenia dotyczą raczej rodziny niż innych.
Czytałam tę książkę z perspektywy Ślązaczki, szukając paralel w sytuacji tych dwóch regionów i języków. Nie zdawałam sobie zupełnie sprawy z odmienności problemów kaszubskich i śląskich, dla mnie Welewetka to, mówiąc językiem stricte szkolnym, bardzo pouczająca książka, do tego napisana ze swadą, potoczyście, ciekawa.
Moja ocena: 5/6
Stasia Budzisz, Welewetka. Jak znikają Kaszuby, 304 str., Wydawnictwo Poznańskie 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz