Wajraka lubię czytać od zawsze. Po pierwsze, bo fajnie, gawędziarsko pisze, a po drugie, bo mi pokazuje świat zwierząt. I roślin. Dzięki tej książce wyguglowałam sobie szereg gatunków dotąd mi nieznanych, a wydrzyka to zapamiętam na całe życie.
Wajrak opisuje więc swoje początki dziennikarskie oraz początkową fascynację fokami w Bałtyku. To dzięki niej wybrał się do Estonii, by spotkać te zwierzęta. Po tej wyprawie jego fascynacja północą wzrosła i niewiele później wylądował jako polarnik w jeszcze wyższych szerokościach geograficznych, a wreszcie w niewielkiej chatce w okolicach Spitsbergenu.
Tam zamieszkał na kilka tygodni sam, dzieląc czas między wędrówki po okolicy i obserwacje zwierząt, głównie ptaków. Wajrak opisuje swój dzień, polarny należy dodać, ale przede wszystkim zachowanie poszczególnych gatunków. To opisy pełne entuzjazmu i respektu dla zwierząt. Autor ma pełną świadomość, w jak kruchym ekosystemie się znajduje, wie, że nie wolno mu zakłócać naturalnych zachowań i stara się tego trzymać. Z tych opisów można też sporo wyczytać o trudach takiego życia – słabym jedzeniu, chłodzie, problemach z załatwianiem potrzeb fizjologicznych, a nawet o myciu się albo niemyciu.
Wajrak potrafi zarazić swoim entuzjazmem, ale i pokazać, jak traktować przyrodę z szacunkiem. Nie brak u niego także smutnych refleksji o niknących lodowcach czy zwierzętach umierających w skutek zatrucia chemikaliami.
Nie miałam niestety okazji zobaczyć zdjęć, bo tej książki słuchałam, ale zapewne wspaniale dopełniają tę lekturę i na pewno warto zaopatrzyć się w jej papierową wersję.
Moja ocena: 5/6
Adam Wajrak, Na północ. Jak pokochałem Arktykę, 400 str., Wydawnictwo Agora 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz