G.W. Pabst – wielki reżyser okresu Republiki Weimarskiej, sława, pełne kina, wielki talent. U szczytu kariery próbuje przebić się w Hollywood, kręci we Francji, aż w końcu dogania go widmo II wojny światowej. Rodzina wraca do Austrii, gdzie mieszka starzejąca się i chorująca na demencję matka reżysera, dynamiczne zmiany na najwyższym szczeblu, zatrzymują ich w kraju. Wyjazd staje się niemożliwy, bo brunatna siła poczyna sobie coraz śmielej. Pabst jest w pułapce, która się zacieśnia, gdy zostaje zaproszony do ministerstwa. Praktycznie nie ma wyjścia, nawet jeśliby nie chciał kręcić filmów, to już takiego wyboru nie ma. Stopniowo Pabst wikła się w reżim, jego syn staje się wiernym członkiem Hitlerjugend, a żona pogrąża się w depresji.
Ta powieść to wspaniały portret artysty zmagającego się z szeregiem problemów. Uwikłanie w reżim to zaledwie jeden z nich, bo to także stały lęk przed porażką, poszukiwanie pomysłów, troska o rodzinę, niepewność, kruchość małżeństwa. Mimo że Pabst jest głównym bohaterem, to czasem punkt ciężkości przenosi się na inne osoby – rozdziały są poświęcone synowi, żonie, współpracownikom, co pozwala na nakreślenie szerokiego obrazu ówczesnej sytuacji. Słyszmy głosy pochlebne, krytyczne, współczujące, głosy ze świata filmu, ale i głosy nazistów. To niesamowity kalejdoskop, do tego wspaniale napisany.
Bardzo ciekawa jest także klamrowa konstrukcja powieści. Kehlmann rozpoczyna współcześnie – spotykamy mieszającego w domu opieki asystenta Pabsta, który gubi się we wspomnieniach i słowach. Ten obraz demencji jest świetnie nakreślony – autor prowadzi tu strumień świadomości, wskakując w głowę bohatera. Punktem wyjścia całej historii jest jednak film, który zaginął w wojennej zawierusze, legendarne dzieło Pabsta, którego strata naznaczyła reżysera na zawsze.
Ta powieść skłania do wielu przemyśleń i pytań – tu nie ma jednoznacznych odpowiedzi, szczególnie w kwestii współpracy z nazistami i decyzjami artystycznymi. Kehlmann nawet formalnie nawiązuje do filmu, tworząc z poszczególnych rozdziałów kadry. Jego pisarstwo to oko kamery, które ukazuje poszczególne sceny, a niektóre z nich są przerażające. Największe wrażenie chyba robi moment nagrywania koncertu w Pradze, w którym statystami są więźniowie obozu koncentracyjnego.
Niemiec wspaniale pokazuje mechanizm zagarniania wszystkich aspektów życia przez nazistów – począwszy od domu rodzinnego Pabsta. Wszystko dzieje się powoli, podskórnie, niepostrzeżenie – nie mogłam się oprzeć paralelom ze współczesnością. Bardzo dobra powieść.
Moja ocena: 5/6
Daniel Kehlmann, Lichtspiel, 464 str., Rowohlt 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz