To nie jest rodzaj literatury, po który sięgam codziennie i który mnie fascynuję. Książkę dostałam ponad dwa lata temu od Marysi, której jest ona pracą dyplomową. I właśnie dlatego to bardziej książka do oglądania i smakowania niż do czytania. Przeglądałam ją wiele razy, ale dopiero teraz przeczytałam. To lektura właściwie na jeden wieczór i na pewno dla wielu tygodni interpretacji. Tej ostatniej się tu nie podejmuję, bo pisać zamierzam o tym, co Marysia z książką zrobiła. A zrobiła wiele ciekawego. Niemal każda strona upstrzona jest dopiskami, między kartami poutykane są karteluszki, informacje, artykuły. Strony roją się od podkreśleń i cytatów, często rozmazanych i nieczytelnych. Gdzie niegdzie znaleźć można ilustracje w formie pieczątek - mam nadzieję, że dobrze rozumuję. Jeśli nie, Marysiu nie zabijaj:) Wszystkie dopiski związane są w jakiś sposób z treścią powieści - na stronach wręcz roi się od diabła we wszystkich wcieleniach. Ciekawam ile razy jeszcze przejrzę książkę zanim zrozumiem, co Marysia chciała powiedzieć:) Dziękuję bardzo za ten egzemplarz, to świetne uczucie wiedzieć, że ma się w domowej biblioteczce taki unikat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz