Strony

środa, 31 grudnia 2008

Nowe nabytki

Tuż przed końcem roku chciałam jeszcze zaprezentować moje okołoświąteczne nabytki i prezenty.
Te książki sama kupiłam - wszystkie z przeceny. Nie ukrywam, że sporą inspiracją były tu wasze recenzje. Większość powieści zostawiłam mamie do przeczytania, ale na wiele z nich już mam chrapkę.

Po kolei widać:
- Margaret Atwood "Grace i Grace",
- Shan Sa "Brama Niebiańskiego Spokoju",
- Preethi Nair "Sto odcieni bieli",
- Arturo Pérez-Reverte "W cieniu inkwizycji",
- Kate Mosse "Labirynt",
- Sarah-Kate Lynch "Błogosławieni, którzy robią ser",
- Amy Tan "Ratując ryby od utonięcia",
- Aleksandra Marinina "Śmierć i trochę miłości",
- David Lodge "Autor, autor",
- Judith Merkle Riley "Księga Małgorzaty",
- Carolyn Pakhurst "Psy z Wieży Babel",
- Mika Waltari "Karin, córka Monsa",
- Alberto Moravia "Pogarda",
- David Liss "Spisek papierowy".

Powyższe zdjęcie opisu nie wymaga:) Te trzy książki znalazłam pod choinką. Dziękuję Mamo!

I w końcu najnowsze nabytki. Zrealizowałam mój urodzinowy bon i wybrałam te pozycje:

- Ken Follet "Filary ziemi" (bo uznałam, że czas wreszcie przeczytać),
- Iréne Némirowsky "Suite française" (wygląda na szalenie ciekawą),
- Günter Grass "Beim Häuten der Zwiebel" (już dawno chciałam przeczytać),
- Monika Maron "Ach Glück" (w ramach poznawania współczesnej literatury niemieckiej).

"Tajmenicę" Jurija Andruchowycza również dostałam w prezencie. Nic nie wiem o tej książce, na razie mnie do niej nie ciągnie.

A na koniec wisienka na torcie czyli mały kalendarzyk, zawierający dwanaście zakładek, a każda z nich porteret czytającej kobiety:) Wszystkie obrazy można zobaczyć tu.

Jutro pewnie nie będę miała możliwości pisania, ale postaram się niebawem zakończyć ten rok małą czytelniczą statystyką i podsumowaniem.

wtorek, 30 grudnia 2008

"Baśnie barda Beedle'a" J.K. Rowling


I kolejny prezent, króry preczytałam w godzinkę. To kanon baśni znanych wszystkim dzieciom, które wyrastały w rodzinach czarodziejskich. Baśnie piękne i nastrojowe, opatrzone komentarzami Dumbledore'a. Komentarze mają wiele odniesień do wydarzeń z cyklu o Harrym, więc wspaniale przenoszą jeszcze raz w świat Hogwartu. Dla mnie czytelnicza gratka, miła ciekawostka, a uroku jej dodaje fakt, że dochód ze sprzedaży książek zasili konto fundacji CHLG, działającej na rzecz dzieci, mieszkających w domach dziecka.


J.K. Rowling, "Baśnie barda Beedle'a", tł. Andrzej Polkowski, 112 str., wydawnictwo Media Rodzina.

"Sprężyna" Małgorzata Musierowicz

Ksiązki Musierowicz czytam od zawsze. I choć od dawna mnie juz tak nie zachwycają jak kiedyś, nadal z sentymentu je kupuję. Będą dla córki:) "Sprężynę" znalzałam (na własne życzenie) pod choinką i od razu ją połknęłam. Mogę wiele krytykować u Musierowicz ale jedno jest pewne - potrafi ona za każdym razem od nowa wyczarować borejkową atmosferę. Ciepłą, rozgadaną, chaotyczną i rodzinną. Lubię od czasu do czasu zatopić się w ten świat, który pozostawia w sercu i głowie uczucia bliskie moim wspomnieniom z dzieciństwa. Podjerzewam, że duzą rolę odgrywa tu fakt, ze pochłaniałam Jezycjadę w latach szkolnych. Do dziś potrafię przywołać obrazy, które wtedy powstawały w mojej głowie.
A o czym jest "Sprężyna"? Tym razem o Laurze, czyli Tygrysku. Autorka wydaje się również profilować postać Łucji - córki Idy. Odnoszę spore wrazenie, ze to właśnie ona w przyszłości będzie odgrywała sporą rolę.

Podsumowując dla fanów Jezycjady ten tom to mus. Ale oni pewnie o tym wiedzą:)



Małgorzata Musierowicz, "Sprężyna", wydawnictwo Akapit Press

"Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafon


Czas nadrobić świąteczne zaległości i podzielić się z wam kilkoma recenzjami, a także nowymi nabytkami książkowymi. Najpierw parę słów o "Cieniu wiatru".

O książce słyszałam już dawno, ale jakoś ciągle było mi z nią nie podrodze. Wreszcie Kinga sprezentowała mi polskie wydanie i od razu zabrałam się za czytanie. Powieść wciągnęła mnie właściwie od pierwszych stron, a właściwie zafascynowała mnie wizja Cmentarza Zapomnianych Książek. Cóz to musi być za fascynujące miejsce! Pozazdrościłam Izaakowi zajęcia:) O czym książka jest większość chyba wie. Nie będę więc szczegółowo opisywać fabuły, wspominając jedynie, że poznajemy historię Daniela Sempere, syna księgarza i antykwariusza, któremu podczas wizyty na Cmentarzu Zapomnianych Książek wpada w ręce powieść nikomu nieznanego Juliana Caraksa "Cień wiatru". Chłopiec zafascynowany powieścią rozpoczyna poszukiwania wszelkich informacji na temat autora. Z początkowo mrocznej i pełnej tajemniczej atmosfery powieści pozostaje czytelnikowi jedynie zagadka kryminalna. Przyznam, że czułam się tym trochę rozczarowana, chętnie przeczytałabym więcej o książkach i porozkoszowała się mroczną atmosferą. Kolejnym zaskoczeniem było dla mnie dosyć proste rozwiązanie zagadki w postaci listu Nurii Monforte do Daniela. Przyznam, że nie domyslałam się przedstawionych przez nią powiązań, ale podanie ich wręcz na talerzu nieco zubożyło powieść.

Zachwycił mnie za to styl Zafona. Pisze dokładnie tak, jak lubię. Długie (ale nie za długie!) zdania, opisujące dokładnie wydarzenia i postaci. Łatwo przy takich zdaniach popaść w dłużyzny, ale Zafonowi udało się ich uniknąć. Prawdziwymi perełkami jest dla mnie cała postać Fermina Romero de Torres, a zwłaszcza dialogi z jego udziałem. Zafón wzniósł się na wyzyny swojego warsztatu pisarskiego szkicując tę postać. Warto równiez wspomnieć, iz autor umiejscowił akcję w czasach dyktatury Franco - co równiez odgrywa niemałą rolę w akcji powieści.
Opisy dzielnic i zakamarków Barcelony aż proszą o odwiedzenie tego miasta. Bardzo podobały mi się te opisy domów, kamienic i zaułków.

Cieszę się, że przeczytałam "Cień wiatru" - to książka z kategorii tych, które czyta się na jednym oddechu, które wciągają w swój świat. Ostatnio brakuje mi takich lektur, tym chętniej sięgnęłam po "Grę anioła", którą znalazłam pod choinką.

P.S. Ksiązka juz powędrowała do kolejnego czytelnika, więc nie mogę posłuzyć się cytatami. Autor bloga moje lektury zestawił sporo pięknych cytatów, zapraszam więc do niego.

Carlosa Ruiza Zafón, Cień wiatru, tł. Beata Fabjańska-Potapczuk i Carlos Marrodán Casas, Wydawnictwo Muza.

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Życzenia świąteczne


W środę rano planujemy wyjazd więc chciałabym już teraz złożyć wam życzenia świąteczne:) Kochani czytelnicy życzę wam harmonii, spokoju, czasu i nastroju do zaszycia się z książką oraz wspaniałych literackich prezentów! Do przeczytania tuż po świętach!

niedziela, 14 grudnia 2008

Urodzinowe łupy:)

Kilka dni temu miałam urodziny i moi bliscy i kochani obdarzyli mnie m.in. sporą ilością książek.
Otrzymałam następujące tytuły:
- "Der einsame Weg" Arthura Schnitzlera wraz z bonem do teatru, ta sztuka będzie miała premierę wiosną,
- "Bieguni" Olgi Tokarczuk,
- "Zusammen ist man weniger allein" Anny Gavaldy,
- "Złoty pelikan" Stefana Chwina,
- "Piekło pocztowe" Terry'ego Pratchetta,
- "Das ideale Verbrechen" Stelli Blómkvist (to własny łup na wyprzedaży),
- "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafóna.
Tą ostatnią książkę dostałam dwa razy, w dwóch różnych językach. Tak więc mogę spodziewać się jeszcze jednej innej książki na wymianę. Do tego dostałam bon do księgarni, za króry kupię pewnie ok. 4 książek. Teraz czeka mnie wybór tytułów. Macie jakieś sugestie?
Ponadto zamówiłam 12 (dwanaście!) książek w bardzo taniej księgarni internetowej a także dostanę kilka tytułów pod choinkę. Mój stos rośnie w sposób zupełnie niekontrolowany i z końcem roku dosięgnie sufitu, bo książki leżą na moim nocnym stoliku.

sobota, 13 grudnia 2008

"Nie było powrotu" Herbert Reinoss


Książkę skończyłam czytać już kilka dni temu i wciąż zastanawiam się jak ją zrecenzować. Tymczasem zabrałam się za czytanie czasopism, obserwując niekontrolowany wzrost książkowego stosu.
"Nie było powrotu" to zbiór opowiadań, relacji osób, które przeżyły wypędzenia z byłych rejonów niemieckich. Najpierw czytamy relacje osób, które srogą zimą 1945 roku same uciekały z Prus Wschodnich przed nadchodzącą armią rosyjską. W drugiej części swoje losy relacjonują osoby, które zostały wygnane ze swoich domów po wojnie. Tutaj najczęściej są to osoby z Dolnego Śląska. Trudno recenzować więc takie świadectwa. Każda z tych osób opowiada o własnych, trudnych losach, o chwilach zwątpienia i rozpaczy. Poznajemy relacje prostych osób, lekarza, mnicha, właścicieli ziemskich. Podejrzewam, że dla wielu osób są to fakty nieznane, obawiam się, że niewiele osób zdaje sobie sprawę w jak skandaliczny, poniżający i brutalny sposób wypędzano Niemców.
Książka skłania naturalnie do rozważań na temat sposobu i konieczności przeprowadzenia wypędzeń. Jak wspominałam, odbywały się one w skandalicznych warunkach bez poszanowania jakichkolwiek reguł. Los wypędzonych w Niemczech też nie należał do najłatwiejszych. Nie zadbano o ich asymilację i akceptację w społeczeństwie.
Temat wypędzeń wzbudza w Polakach wiele emocji, odnoszę wrażenie, że przeważa myślenie odrzucające jakiekolwiek poczucie winy, skoro to właśnie Niemcy rozpoczęli wojnę. Trudno uwolnić się od myślenia na osi winny-niewinny. To temat, który często pojawia się w moich myślach, który porusza i skłania do refleksji. Bliski mi także, gdyż doświadczyła wypędzeń rodzina mojego męża. Po przeczytaniu tej książki na pewno inaczej spojrzę na ich relacje. Chętnie wzięłabym udział w konstruktywnej dyskusji na ten temat, dyskusji popartej dobrze ugruntowanymi argumentami, reflesyjnej i pouczającej. Myślę, że to jeden z tematów, który należy poruszać. Dobrze więc stało się, że została wydana taka książka. Bardzo jednak żałuję, że sporo w niej niedociągnięć - ze strony tłumacza i redacji. Raziły mnie błędy czy to w tłumaczeniu nazw miejscowości, czy to niekonsekwencja w używaniu nazw polskich i niemieckich czy też dosłowne tłumaczenia niektórych wyrażeń.


"Nie było powrotu", pod. red. Herberta Reinossa, tł. Jola Zepp, 278 str., Replika 2008.

czwartek, 11 grudnia 2008

Nagrody IBBY rozdane!

Z niecierpliwością czekałam na wielką galę i rozdanie nagród IBBY. Piękne książki nagrodzono - czas rozszerzyć dziecięcą biblioteczkę o ksiązki:

"13. Poprzeczna" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk
"Miłek z Czarnego Lasu" Romka Pawlaka
"D.O.M.E.K." Aleksandry Machowiak i Daniela Mizielińskiego
"Przygody przyrody" z ilustracjami Tomasza Brody

Wyrózniono:
"Powiem Julce" Krystyny Siesickiej
"Złodzieje snów" Małgorzaty Strękowskiej-Zaręmby
"Wielkie marzenia" z ilustracjami Marty Ignerskiej
"Nic" z ilustracjami Krystyny Lipki-Sztarbałło
"Kocur mruży ślepia złote" Marii Ekier.

Ksiązki opisane i przedstawiono na stronie IBBY.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Zbieracie autografy?

Ja właściwie nie zbieram, tzn. nie zabiegam szczególnie, nie napastuję pisarzy:) Jednak w ciągu ostatnich lat kilka autografów otrzymałam. Zazwyczaj nadarzała się okazja podczas spotkań autorskich. Dziś pokazuję wam najnowszy:) Macie ochotę pokazać autografy w waszych książkach?

sobota, 6 grudnia 2008

"Tímaþjófurinn" Steinunn Sigurðardóttir

Przeczytałam moją pierwszą książkę Steinunn i zapewne nie ostatnią. Autorkę darzę wielką estymę, więc i z respektem zabrałam się za czytanie tej powieści. Przyczyną mojego respektu była również poetyckość Steinunn. Ksiąxki kocham miłością dozgonną ale poezja to moja pięta achillesowa. Nie przepadam i unikam. Dlatego tak długo zwlekałam z poznaniem utworów Steinunn. "Der Zeitdieb" (Złodziej czasu" jest bardzo poetycki. To bardziej studium niż powieść. Studium nieszczęśliwej miłości i jej wpływu na życie Aldy - bohaterki książki. Alda to kobieta pewna siebie, zdecydowana, grająca wręcz mężczyznami. Alda wywodzi się z bogatej, arystokratycznej rodziny, jest piękna, zna kilka języków, których naucza w liceum. Pewnego dnia poznaje Antona - nauczyciela historii i zakochuje się. Anton ma żonę i po stu dniach rozstaje się z Aldą, która nie przestanie go kochać do końca swoich dni. Cała akcja mieści się na kilkunastu stronach, pozostała część powieści to opis stanu Aldy. Steinunn wybiera wiele zabiegów literackich, by ukazać uczucie Aldy. Teksty prozą przeplata licznymi wierszami. Ukazuje uczucia Aldy w listach, pisanych przez nią do byłego kochanka. Zdania sa bardzo krótkie, wręcz urywane, a podział na rozdziały nietypowy. Każde zdanie aż kipi od treści. Książkę tę należy smakować, wracać do zdań sprzed kilku stron, porównywać, rozważać, wchłaniać. Niemal każde zdanie zawiera małą prawdę o życiu, kochaniu, istnieniu.
Musze przyznać, że często treści zawarte przez Steinunn mnie przerastały. Zachwyciła mnie jednak zmiana stylów, bogactwo form literackich - autorka wydaje się czuć we wszystkich dobrze. Bardzo ciekawa jestem kolejnych powieści autorki i na pewno niebawem po nie sięgnę.
Kilka słów poświęcić muszę tłumaczce, przed którą chylę czoła. Niesamowicie precyzyjna praca! Zafascynowa jestem z jaką swobodą porusza się wśród tylu styli literackich. Znam ją z tłumaczeń innych islandzkich autorów i podziwiam, jak potrafi dopasować styl do konkretnego pisarza.

Steinunn Sigurðardóttir, Der Zeitdieb, tł. Coletta Bürling, Fischer 1998.

środa, 3 grudnia 2008

Wieczór literacki ze Steinunn Sigurðardóttir

W poniedziałek byłam na wieczorze literackim z tą islandzką autorką. Niedawno ukazała się w Niemczech jej najnowsza ksiązka "Sonnenscheinpferd", z której fragmenty Steinunn odczytała.
Muszę przyznać, ze pisarka sprawiła na mnie duże wrazenie - spokojna, skormna wręcz, delikatnie uśmiechnięta. Czytała najpierw po niemiecku z ujmującym islandzkim akcentem. Pierwsze dwie - trzy linjki były dla mnie nie zrozumiałe ale bardzo szybko przyzwyczaiłam się do jej akcentu i słuchałam z zapartym tchem. Steinunn czyta spokojnie, robiąc pauzy, delikatnie podkreślając istotne fragmenty. Potrafiłabym wyobrazić ją sobie jako bajarkę, dobrotliwie opowiadającą baśnie gromadzie dzieci skupionych u jej kolan. Z drugiej strony jej ksiązka wydaje się być przeniknięta nie tylko poezją, ale także mądrością. Mądrością osoby doświadczonej. Steinunn porusza w swoich powieściach tematy miłości i śmierci, obserwuje ludzkie uczucia, celnie je opisując. Juz na pierwszy rzut oka widać jednak, ze Steinunn to w pierwszej linii poetka (debiutowała zbiorkami poezji). Autorka studiowała psychologię i filozofię więc podejrzwam, iż ten fakt również ma wpływ na jej twórczość. Ponieważ w najblizszych dniach będę miała okazję spotkać Steinunn jeszcze raz, zaczęłam czytać jej pierwszą powieść "Zeitdieb" (Złodziej czasu), która została sfilmowana przez Yves'a Angelo (angielski tytuł "Stolen life"). Zapraszam równiez na stronę autorki.