Puuuuh, ale książka. Fitzek namieszał niesamowicie. Nagranie miało ponad dziewięć godzin, a jeszcze na godzinę przed końcem wątki, zamiast spieszyć ku rozwiązaniu, coraz bardziej się gmatwały.
Marc Lucas, prawnik, który odrzucił karierę adwokata na rzecz pracy z trudną młodzieżą stracił żonę i nienarodzone dziecko. Wydarzyło się to kilka tygodni wcześniej, podczas wypadku samochodwego. Marc siedział za kierownicą, ale z wypadku nic nie pamięta. Ciągle walczy z traumą powypadkową i szokiem po utracie żony i dziecka. Podczas regularnych wizyt u lekarza, w celu zmiany opatrunku na karku, gdzie od czasu wypadku ma niebezpiecznie umiejscowioną drzazgę, Marc trafia na reklamę kliniki psychiatrycznej, w której przeprowadzana jest częściowa amnezja, w celu zapomnienia traumatycznych przeżyć. Marc, pod wpływem impulsu, odpowiada na ogłoszenie i składa w klinice wizytę lecz nie godzi się na eksperyment. Gdy opuszcza klinikę okazuje się jednak, że zniknęły wszystkie kontakty z jego telefonu komórkowego, nie działają jego karty kredytowe, a w jego nowym mieszkaniu ktoś mieszka - zmarła żona. Marc wraca do kliniki, ale w miejscu, gdzie był budynek, jest plac budowy. Marc bliski jest szaleństwa i próbuje rozwiązać zagadkę własnego istnienia.
I to jest dopiero początek. Fitzek wszystko skomplikuje jeszcze bardziej. Nie chciało mi się wierzyć, że uda mu się rozplątać wątki, rozwikłać zagadkę, nadać thrillerowi sens. Fitzek czyni to w sposób bardzo prosty, niewiarygodny wręcz. To najsłabszy punkt książki, podobnie jak kilka iście hollywoodzkich scen (nie mogę napisać, o które mi chodzi, żeby zbyt wiele nie zdradzić) ale sam thriller jest tak wciągający, że nieprzekonujące zakończenie mi, o dziwo, nie przeszkadzało.
Cieszę się, że książki słuchałam, bo zinterpretowana została po mistrzowsku. Chylę czoła przed lektorem, Simonem Jägerem, który potrafi wspaniale modulować głos, oddać napięcie powieści oraz kondycję psychiczną i fizyczną wszystkich bohaterów. Rewelacja.
1 czerwca ukaże się kolejny thriller Fitzka pod uroczym tytułem "Kolekcjoner oczu":)
Moja ocena: 5/6
Sebastian Fitzek, Splitter, czytał Simon Jäger, Lübbe.
Kolekcjoner oczu -- faktycznie uroczy tytuł. ;-)
OdpowiedzUsuńA wracając do 'Splittera', prawie się skusiłam. :) Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do thrillerów, ale tutaj pomysły fabularne i te Twoje celowe niedopowiedzenia nie dają mi spokoju,tak że chciałabym choć zajrzeć do książki i podejrzeć, co się za tym kryje.:)
ohhh narobiłaś mi ochoty.. :)
OdpowiedzUsuńa jest jakies polskie tłumaczenie tego tytułu?
OdpowiedzUsuńMary :)))) Taki miałam cel;) Choć jak pisałam rozwiązanie słabe jest to i tak słuchało się świetnie.
OdpowiedzUsuńMary IMO nie jest jeszcze przetłumaczona. Splitter to dosłownie drzazga. Podejrzewam, że tłumacz wymyśli coś lepszego, bo poprzednie tytuły wszystkie były zmienione.
OdpowiedzUsuńdzieki :)))
OdpowiedzUsuń