Strony

poniedziałek, 25 października 2010

"Sprawa niewiernej Klary" Michal Viewegh


Denis Pravda jest właścicielem agencji detektywistycznej, która specjalizuje się głównie w śledzeniu partnerów podejrzanych o zdradę. Pewnego dnia zlecenie swojej ukochanej zleca słynny pisarz Norbert Cerny. Doktor Pravda przyjmuje zlecenie i rozpoczyna wraz ze swoimi współpracownikami śledzenie młodziutkiej studentki sinologii - Klary. Na pierwszy rzut oka Klara wydaje się być wierną partnerką. Pozornie łatwe śledztwo rozwija się w wyrafinowaną grę i rozważania na temat zazdrości i miłości.
Viewegh zaskakuje formą powieści - nieco przewrotną. Autor zaciera granicę miedzy rzeczywistością, a fikcją literacką, pozostawiając tę kwestię otwartą do końca powieści.

Ta powieść Viewegha jest inna od "Mężczyzny idealnego" - bardziej releksyjna, mniej tu sarkazmu i ironii, więcej rozważań na temat społeczeństwa, braku zaufania i przymusu kontroli.

Początkowo powieść mnie nie zaciekawiła, ale warto było dać czas sobie i autorowi. Warto zagłębić się w skomplikowane relacje między bohaterami oraz w zagadkę niewierności Klary.
To ponownie literatura z gatunku raczej lekkiej, do połknięcia w dwa wieczory.

Moja ocena: 4/6

Michal Viewegh, Sprawa niewiernej Klary, tł. Martyna Lemańczyk, 244 str., Zysk i s-ka.

4 komentarze:

  1. Aż mnie ciekawi, cóż to za tajemnicę skrywa niewierna Klara :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Viewegha czytałam chyba trzy książki - chociaż np. "Mężczyzny idealnego" wolę moim zdaniem bardzo udaną ekranizację (ale ostrzegam, że na co dzień nie przepadam za czeskim kinem, więc fakt, że ten film przypadł mi do gustu może być swoistym antypoleceniem).
    Natomiast jego cienka książeczka "Aniołowie dnia powszedniego" jakoś do mnie trafiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. lekko, miło i przyjemnie, chwilami zabawnie i nic poza tym, niestety (chciałoby się powiedzieć) - taki jest chyba cały M.V.

    OdpowiedzUsuń
  4. Futbolowo no to nie ma siły, musisz preczytać:)

    Liritio możei ja skuszę się na ekranizację.

    Giero myślę, że masz rację, o ile taki sąd po dwóch książkach można wydać.

    OdpowiedzUsuń