Strony

niedziela, 7 kwietnia 2013

'Niewidoczni akademicy" Terry Pratchett



Świat Dysku czytam od lat, mam swoich ulubionych bohaterów i tematykę. Nie przepadam za tomami o Niewidocznym Uniwersytecie, więc podchodziłam do Niewidocznych akademików dość sceptycznie.
Może dlatego stosunkowo długo czytałam ten tom. Nie wiem czy to znudzenie całym cyklem, spadek formy autora czy inne czynniki spowodwały, że lektura mnie zwyczajnie nudziła.

Tym razem Pratchett bierze na tapetę historię współczesnej piłki nożnej. Jak zawsze podziwiam jego geniusz w kreowaniu alternatywnej wersji świata ale niestety zachwyt w sferze humoru opadł. Przeczytałam i zapomniałam. Lektura nie zaspokoiła żadnego z moich oczekiwań. 

Na Niewidocznym Uniwersytecie wybucha panika - okazuje się, że profesorowie muszą zaangażować się w promocję piłki nożnej i zorganizować własną drużynę, by nie utracić pewnego źródła dochodów. Równocześnie Lord Vetinari wydaje się mieć bardzo pilny interes w zreformowaniu reguł gry w piłkę i zorganizowaniu turnieju z udziałem akademików. To jednak nie wszystko - na uniwersytecie pracuje dziwna postać. Nutt pochodzi z Überwaldu, jest nieco dziwny i piekielnie inteligentny. Gdy odkrywa, że jest Orkiem zaczynają się prawdziwe kłopoty. Na szczęście rezolutna kucharka Glenda i jej przyjaciółka Jula znajdą się w odpowiednim czasie na właściwym miejscu.

Lektury nie żałuję i nie zakończę na tej książce mojej przygody ze Światem Dysku (w końcu kolejne tomy czekają na półce) ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę się tak zaśmiewała przy książkach Pratchetta jak niegdyś.

Moja ocena: 3/6

Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy, tł. Piotr W. Cholewa, 399 str., Prószyński i s-ka 2010.

18 komentarzy:

  1. Jak na tom o magach, to nie było tak źle, natomiast na zaśmiewanie się przy nowszych tomach bym nie liczył, Pratchett zaprawia je coraz większą goryczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się...
      Jakos nie mogę się do magów przekonać.

      Usuń
  2. Mimo kilku prób Świat Dysku mnie nie porwał. Niecierpliwie czekam natomiast na "Spryciarza z Londynu", bardzo mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać nie trafiłaś na swój tom:) Też czekam na Spryciarza, niestety, mam lęki związane z tłumaczeniem, jakaś nowa osoba to robiła.

      Usuń
    2. Mnie porwał właśnie te 15 lat temu, teraz nie wiem czy bym się zachwyciła, gdybym czytać zaczęła. O "Spryciarzu" się musze poinformować.

      Usuń
    3. ~ Zacofany w lekturze
      Mam skrzętnie zanotowane zalecane przez Ciebie kiedyś tytuły, liczę na to, że przetestuję. :) Ciekawe, jak nowy tłumacz poradzi sobie ze "Spryciarzem z Londynu", zapewne zadanie łatwe nie było.

      ~ Anna
      Ja już próbuję kilka lat i mam nadzieję, że w końcu się zachwycę.:)

      Usuń
    4. Tłumaczowi Spryciarza dobrze życzę, ale ma przechlapane na wstępie (bo nie jest Piotrem Cholewą) i stada wrednych fanów będą czyhać jak sepy na każde potknięcie.

      Usuń
    5. Lirael może faktycznie Pratchett nie jest dla Ciebie?

      ZwL z pewnością będą, pamiętam jak było z tłumaczką tomów o Wolnych Ciutludziach..

      Usuń
    6. No ale tam to akurat słusznie się czepiali, drewniane to było aż strach:P

      Usuń
    7. A wiesz, że mimo że na tłumaczenia jestem bardzo wyczulona, wtedy jakoś nie odczułam...

      Usuń
    8. Bo tam niby wszystko w porządku, ale jak na Pratchetta wiało nudą i drewnem. A jak Cholewa przełożył, to się nawet uśmiałem.

      Usuń
    9. Nie porównałam już z Pratchettem, ale fakt, chyba masz rację.
      A o wyzwanie się dopytywał, a teraz ignoruje, hę?

      Usuń
    10. Wyzwanie? "Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!":P Nasłałem Guciamal na Ciebie, czyżbyście coś ustaliły?

      Usuń
    11. Guciamal chciała już zakładać, to się pospieszyłam:)

      Usuń
    12. Najpierw było założyć spółkę, a potem bloga:D

      Usuń
    13. Już miałam projekt prawie gotowy, to się wreszcie wzięłam w garść i dokończyłam.

      Usuń
  3. Ja mam mieszane uczucia w stosunku do Pratchetta. Czasami jego humor w ogóle mnie nie bawi. A czasami zadziwiają mnie jego niesamowite pomysły i wyobraźnia. Sama teraz czytam "Czarodzicielstwo", do którego wróciłam po roku przerwy i muszę przyznać, że teraz czyta mi się go nieco lepiej. Mimo wszystko, gdy czytam na głos (niech córa też coś z tego ma :)), to już nie jest taką porywającą lekturą.

    Zapraszam do Jubileuszowych lektur, w tym miesiącu świętujemy 65 urodziny Pratchetta :) http://jubileuszowelektury.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czarodzicielstwa" juz nie pamiętam, wieki temu czytałam;) Ale czarownice lubię:) Zajrz ę na jubileuszowe!

      Usuń