Strony

środa, 17 grudnia 2014

"Wnuczka do orzechów" Małgorzata Musierowicz


Najnowsze książki Musierowicz czytam przede wszystkim z sentymentu, czytam i od razu zapominam ich treść. Ale z pewnością póki Musierowicz będzie pisać, póty będę kupować i czytać. Tak też się stało z Wnuczką do orzechów, która okazała się zaskakująco udaną lekturą. Mimo że preferuję książki mroczne, traktujące o porażkach ludzkich i nizinach społecznych, to na sielankę Borejków zawsze się skuszę.

Tym razem autorka wydaje się rozpoczynać exodus z pogrążonych w remontach i zakurzonych Jeżyc. To właśnie gospodarstwo Patrycji staje się centrum życia Borejków z przyległościami ale sama akcja powieści koncentruje się wokół Idy i poniekąd Józefa oraz nowej postaci - Doroty. Rezolutna siedemnastolatka mieszka wraz z babcią i ciocią-babcią na wsi, niedaleko Patrycji, gdzie całkiem przypadkowo ląduje Ida w roli urlopowiczki.

Dorota jest dziewczyną idealną - pracowita, rozsądna, twardo stąpająca po ziemi, mądra i zaradna. I świetnie się rozumie z Idą. I naturalnie w tym młodym wieku stanowi rewelacyjny materiał na przyszłą synową. Bo zamążpójście wydaje się być głównym celem kobiecej części rodu Borejków. Ida i Gabrysia oceniają dziewczęta pod kątem bycia przyszłą synową i nawet pod tym kątem polecana jest przyszła specjalizacja medyczna planującej te studia Dorocie. Do naszych czasów nie przystaje także zachowanie młodzieży. Ignaś, student podobno, zachowuje się jak dojrzewający nastolatek, a Dorota i Józef prowadzą podchody miłosne na poziomie dwunastolatków.

Autorka nie zarzuciła szyderczego traktowania McDusi, a przede wszystkim jej figury. Tym czasem korpulentna Patrycja jest zupełnie w porządku, jej kształty bowiem są wynikiem konsumpcji wyrobów własnych, a nie frytek i hamburgerów. Te ostatnie, podobnie jak miasto i miastowi stają się nowym wrogiem i celem krytyki Musierowicz.

Jeśli jesteście w stanie przełknąć te mankamenty, to macie szanse na przyjemną lekturę na jeden lub dwa wieczory. Musierowicz wróciła do swojego starego stylu - udało się jej odmalować sielankowe lato, rodzinną atmosferę i dość zgrabną, choć przewidywalną, historię.

Moja ocena: 4/6

Małgorzata Musierowicz, Wnuczka do orzechów, 265 str., Akapit Press 2014. 

2 komentarze:

  1. Skuszę się, kiedy nadrobię braki w serii, bo trochę jestem do tyłu. Fajnie czasem wrócić do Musierowicz, nawet jeśli aktualnie już się w takiej literaturze nie gustuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytam regularnie, jak tylko ukaże się każdy nowy tom. Te najwcześniejsze czytałam jeszcze w wieku bardzo pacholęcym ale muszę sobie powtórzyć, może z córką niebawem?

      Usuń