Strony

środa, 28 stycznia 2015

"Gdzie przykazań brak dziesięciu" Joe Alex



Kompletowania książek Alexa ciąg dalszy - ten tom czytałam już dawno, na tyle dawno, że zupełnie nie pamiętałam zagadki i jej rozwiązania. I dobrze, przynajmniej miałam satysfakcję z lektury i faktu, że tym razem dość szybko podejrzewałam właściwą osobę.

U Alexa nic nowego - trzeba napisać nową książkę, a wena jakoś nie nadchodzi. Nadchodzi za to Karolinka, która prosi o wyjazd z nią do stryjecznego dziadka, generała Johna Sommerville. Ten dziewięćdziesięciolatek jest znanym badaczem indyjskiej rzeźby, bogatym dziwakiem o kolonialnej przeszłości. Również przyjaciel Alexa - Ben - zawiadamia go, że policja regularnie otrzymuje listy z pogróżkami zabicia badacza. Dziadka Karoliny trzeba koniecznie ratować. Alex jednak dość szybko dowiaduje się, że to właśnie generał chce zabić człowieka, który go szantażuje, i nie należy chronić dziadka lecz przed dziadkiem. Na miejscu okazuje się, że krewny Karoliny mieszka w domu wielkości pałacu, położonym na stromym klifie oraz gości kilka osób - amerykańskiego naukowca wraz z córką, inżyniera metalurga oraz rzeźbiarza, którzy pomagają przy wytopie kopii rzeźb oraz koleżankę ze studiów Karoliny, która fotografuje bogate zbiory badacza.

Gdy wypadki toczą się zupełnie inaczej niż przewidywał pisarz i dziadek ginie, główną podejrzaną staje się nagle Karolina. Bardzo trudno jest Alexowi i Parkerowi odnaleźć właściwego mordercę, fakty wykluczają kolejne scenariusze, a każde nowe odkrycie jeszcze bardziej komplikuje śledztwo. Dodatkowo emocjonalne rozterki autora początkowo utrudniają obiektywne spojrzenie na sprawę. 

To kolejny typowy kryminał Alexa, bardzo angielski, bardzo staromodny i bardzo antykobiecy. Trzeba dużo samozaparcia, by bez mrugnięcia oka czytać takie wypowiedzi jak:

"Przecież umysł kobiecy nie nadaje się ani do projektowania wspaniałych gmachów, ani do pisania ksiąg, ani do malowania. Mogą one służyć jako inspiracja, to wszystko!" - to słowa wiekowego dziadka.

Joe dotrzymuje mu kroku, mówiąc:

"Dziwiłbym się, gdybyś reagowała inaczej. Człowiek... a nawet kobieta... ma wyobraźnię."
Sam Joe w tej powieści jest wyjątkowo zblazowany, epatujący bogactwem i zadufany.
Sięgając jednak po książki z tej serii, wiem z czym muszę się liczyć i czytam je dla samej zagadki, tłumacząc sobie powyższe irytujące szczegóły wiekiem powieści.

Moja ocena: 4/6

Joe Alex, Gdzie przykazań brak dziesięciu, 432 str., Czytelnik 1975.

2 komentarze:

  1. Przepadam za tymi kryminałami. Ale przyznam się, że te wszystkie seksistowskie teksty mi umknęły - ba, czytałam je wszystkie w pacholęctwie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wtedy też umknęły, dopiero teraz je widzę.

      Usuń