Strony

niedziela, 4 marca 2018

"Jolanta" Sylwia Chutnik


Sylwia Chetnik jest jedną z moich najbardziej ulubionych współczesnych polskich pisarek, dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy w stosikowym losowaniu wybrano mi właśnie tę książkę. Jednak przynajmniej przez połowę książki, czytałam z niechęcią. Nie dlatego, że Jolanta jest zła, ale dlatego, że doprowadzała mnie do depresji. Atmosfera stworzona przez Chutnik była tak sugestywna, że dosłownie czułam marazm i beznadzieję, w których tkwiła główna bohaterka.

Tytułowa Jolanta dorasta w obskurnym bloku na warszawskim Żeraniu, w cieniu kominów, fabryki samochodów i pod czujnym okiem sąsiadów. Trudno znaleźć w jej życiu kolorowe i beztroskie chwile, a gdy od rodziny odchodzi ojciec, życie dziewczynki traci jakąkolwiek barwę. Rozwód rodziców jest nagły i traumatyczny, ale prawdziwym szokiem dla dziewczyny jest moment, w którym do jej życia wkracza śmierć. Jola nie ma szans wygrać życia, nie ma szans na małe szczęście w czterech ścianach blokowego mieszkania, jest skazana na siebie, na osąd sąsiadów, na ciasnotę, brak perspektyw i smutek. To właśnie ten ostatni zaważy na jej życiu - niezrozumiały dla otoczenia, a będący oczywistym objawem depresji. Życiowa szarpanina doświadczy Jolantę bardziej niż innych mieszkańców Żerania, którzy być może bardziej potrafią się cieszyć tym, co mają. Czyli w zasadzie niczym.

Dlaczego więc piszę, że czytałam Jolantę z niechęcią i to do połowy. Bo dopiero od mniej więcej tego momentu zaczęłam się rozkoszować prozą Chutnik. Jej woltyżerka słowna nie była dla mnie nowa, ale ponownie zachwyciła mnie, co więcej absolutnie oczarowała. Niektóre fragmenty musiałam czytać na głos, wracać do nich i rozkoszować się poszczególnymi zdaniami. Cholernie zazdroszczę Chutnik ucha i talentu do przekazywania na papierze tego, co usłyszała. Jej kreacje językowe nie mogłyby być bardziej prawdziwie. Te wszystkie nadużywanie powszechnie zwroty, językowa ekwilibrystyka spod budki z piwem, rzyganie słowami, potoki i lamenty są absolutnie autentyczne. I mimo przygnębiającej tematyki nie mogłam nie zaśmiewać się przy niektórych wypowiedziach.

Proza Chutnik idealnie wpisuje się w mój gust i ponownie się przekonałam, że muszę przeczytać wszystko, co wyszło spod jej pióra.

Moja ocena: 5/6

Sylwia Chutnik, Jolanta, 288 str., Znak Literanova.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz