Strony

poniedziałek, 5 marca 2018

"Most na rzece Kwai" Pierre Boulle


Nie widziałam ani tego słynnego filmu, ani nie czytałam tej książki. Gdy ją więc dojrzałam w antykwariacie na symboliczną złotówkę, zwłaszcza, że planowałam podróż nad rzekę Kwai. Ostatecznie przeczytałam tę powieść już po podróży i dobrze, bo to, co widziałam na miejscu, niewiele ma pokrycia z opisem Boulle.

Autor opisuje mało znaną w Europie wojnę w Azji Południowo-Wschodniej. Przegrane armie brytyjska i australijska znalazły się w japońskiej niewoli. Przetrzymywani w Malezji żołnierze stopniowo byli przerzucani na teren ówczesnego Syjamu, by wybudować połączenie kolejowe między Bangkokiem, a Birmą, które miało ułatwić przerzut wyposażenia wojennego, koniecznego do zakończenia wojny w Indiach. Japonia planowała opanować cały kontynent azjatycki, a do swoich celów wykorzystać jeńców wojennych i miejscową ludność. Plan kolei był karkołomny, ponieważ granica między Tajlandią a Birmą mieści się w górach, w terenach niedostępnych, porośniętych dżunglą. Jeńcy skazani byli na morderczą pracę, praktycznie gołymi rękami, nago, o głodzie. Jednym z najsłynniejszych odcinków tej kolei jest Hellfire Pass - wykuty w skale wąski wąwóz.


Właśnie w tym miejscu zginęło najwięcej żołnierzy. Boulle koncentruje się jednak na budowie słynnego mostu na rzece Kwai, który położony jest od powyższego wąwozu na wschód, daleko od granicy i najwyższych gór. Podczas lektury wydać się jednak może, że akcja rozgrywa się właśnie w bezpośredniej odległości od granicy, na terenach zupełnie niedostępnych. Zdaję sobie sprawę, że teraz sytuacja wygląda inaczej, ale nawet ukształtowanie terenu nie pokrywa się z tym, opisanym w powieści.


Boulle stosunkowo mało miejsca poświęca opisowi potwornych męczarni, przez jakie przechodzili więźniowie, skupiając się na stosunkach między japońskim kierownikiem budowy, pułkownikiem Saito oraz angielskim dowódcą, pułkownikiem Nicholsonem. Tych dwoje stacza między sobą walkę na siły, wygraną przez Anglika. Nicholson to służbista, przywiązany do reguł oficer, który nigdy nie odpuści. Jeśli uważa, że angielski oficer nie będzie pracował, to raczej umrze, niż odstąpi od swojej zasady. Budowa mostu stanie się dla niego planem ambicjonalnym, celem, by ukazać Japończykom wyższość nacji angielskiej. Bo o to głównie w tej powieści chodzi. Japończycy kreowani są na bezrozumne małpy, ludzie bez zasad, manier, inteligencji. Ta cofnięta w rozwoju, prymitywna nacja nie ma szans wygrać z dobrze wychowanymi angielskimi dżentelmenami. Nicholson będzie więc poświęcał zdrowie i życie kolejnych żołnierzy, by spełnić swoje ambicje. Ucieleśnieniem tych ostatnich jest perfekcyjny most, który ma przetrwać wiele lat. Pułkownik zapomina o celu wojny, o celu budowy mostu i skupia się na tym jednym zadaniu. Nie wie także i nie domyśla się nawet, że równocześnie planowana i wykonywana jest akcja sabotażu budowy kolei, której powstanie zdecydowanie zaszkodzi siłom angielskim. 

W trzyosobowej grupie specjalnej, której celem jest wysadzenie mostu znajduje się młody, świeżo upieczony absolwent kursów, który wydaje się być młodszą wersją Nicholsona. Tak samo jak pułkownik poświęca się sprawie i pracuje nad swoim hartem ducha. Boulle szeroko opisuje jego wewnętrzną walkę z własnymi emocjami, współczuciem, utrzymując czytelnika w niepewności, czy da radę spełnić powierzone mu zadanie.

Powieść o ambicjach i poświęcaniu im ludzkiego życia nie mogła trafić w mój gust. To coś, czego nie rozumiem i dla czego nie mogę wskrzesać nawet krzty poparcia. Najbardziej jednak denerwowało mnie szufladkowanie żołnierzy, podział na Japończyków i Anglików, oficerów i prostych żołnierzy. To nie mój świat i nie moja percepcja. 

Moja ocena: 3/6

Pierre Boulle, Most na rzece Kwai, tł. Juliusz Kydryński, 160 str., PIW 1989.

4 komentarze:

  1. Film jest niezły, ale z książką ma niewiele wspólnego, taka klasyczna amerykańska wojenna produkcja. Książka mi się podobała, ale i tak dużo lepszy jest "Król szczurów" Clavella.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to na pewno nie jest to dla mnie film. "Króla szczurów" nie czytałam, ale mam na czytniku więc są szanse, że kiedyś wreszcie sięgnę.

      Usuń
    2. Clavell bardzo sprawnie pisze, a to chyba jego najlepsza książka, tak powiem na zachętę :)

      Usuń
    3. Czytałam "Tai-Pana" i faktycznie lekko się czytało.

      Usuń