Po tę niewielką objętościowo nowelkę nigdy bym nie sięgnęła, gdyby nie ponownie mój klub książkowy. Charlotte Perkins Gilman była amerykańską feministką i sufrażystką, czego zupełnie nie dostrzegłam w tym autobiograficznym opowiadaniu. Stanowi ono krótkie studium depresji poporodowej. Główna bohaterka przebywa w domu letniskowym, pod opieką męża-lekarza, by dojść do sił. Dzieckiem zajmuje się ktoś inny, a kobieta spędza dni w pokoju, który zupełnie jej nie odpowiada. Nie ma ona jednak sił i energii, by przeciwstawić się mężowi, by wyrazić swoje uczucia, by sformułować prośbę. Resztki energii pochłania obserwowanie obrzydliwej żółtej tapety. Podążanie za jej wzorkiem, zatapianie się w jej świat.
To krótkie opowiadanie niesie ze sobą niezwykle mocny ładunek emocjonalny. Bez problemu wczułam się w odczucia bohaterki, rozumiałam jej stan psychiczny i poczucie osamotnienia. Nie ma w tym tekście jednak żadnej analizy, czytelnik nie znajdzie w nim przyczyn depresji, diagnoz - to tylko zapis samopoczucia, wizji, stanu kobiety. I bagatelizowanie jej choroby przez męża i brata, który także jest lekarzem. Gorsze samopoczucie, histeria to najczęstsze określenia, jakimi kwitowano depresję. Kobieta traktowana jest z pobłażaniem, jak dziecko, nie ma tu przestrzeni dla jej życzeń i próśb.
To opowiadanie powstało ponad sto lat temu i mimo że współcześnie o depresji słyszał niemal każdy, to opisany tutaj stan kobiety i podejście do niej nadal są w wielu sytuacjach aktualne. Podejrzewam, że ten klasyk literatury amerykańskiej jest jednym z pierwszych utworów literackich, o ile nie pierwszym, traktującym o depresji poporodowej.
W moim odczuciu to opowiadanie mogłoby być dłuższe, pogłębione o przyczyny i historię powstania choroby. W tej formie miałam wrażenie, że jeszcze dobrze nie zaczęłam lektury, a już ją skończyłam.
Moja ocena: 3/6
Charlotte Perkins Gilman, The Yellow Wall-Paper, 64 str., Harper Perennial Classics.
Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń