Strony

piątek, 16 listopada 2018

"W otchłani mroku" Marek Krajewski



Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak rzadko sięgam po kryminały Krajewskiego. Mam ich jeszcze kilka do przeczytania i nie wiedzieć czemu, muszą czekać, aż się nad nimi zlitują uczestnicy stosikowego losowania. Na szczęście już po raz drugi się ulitowali, ku mojej uciesze i satysfakcji. Po raz kolejny zachwyca mnie intelektualizm, że tak się wyrażę, tych kryminałów. W moim pędzie do książek, z których mogę się dowiedzieć czegoś nowego, zapominam, że od Krajewskiego można nauczyć się sporo. Mój sentyment do Wrocławia, gdzie studiowałam to już tylko mała kropeczka nad i, jeśli chodzi o satysfakcję z lektury.

Otchłań mroku roztacza się nad powojennym Wrocławiem. W pierwszych latach po zakończeniu wojny, w tym mieście nadal trwają małe wojenki. O przetrwanie, o wyszabrowanie jak najwięcej, o byt. Bezkarni Rosjanie grasują po ulicach, biorąc, co uważają za swoje, czyli wszystko, nie wyłączając młodych kobiet, najlepiej dziewic. Ostatni Niemcy żyją w zawieszeniu, niepewni swojego losu, a przesiedleńcy z Lwowa układają sobie życie na nowo. Sytuacja polityczna Polski jest niepewna, rodzący się komunizm napawa lękiem, więc w mieście powstaje Gimnazjum Subterraneum, które ma umożliwić zdolnym uczniom niezabarwioną ideologicznie klasyczną edukację. Dwóch profesorów prowadzi wykłady z filozofii i języków klasycznych. Jeden z nich kontaktuje się z Edwardem Popielskim, ponieważ podejrzewa, że UB ma u nich wtyczkę. Lwowski policjant podejmuje się śledztwa, które powiedzie go w nieoczekiwanym kierunku. Okaże się, że będzie musiał skoncentrować się na uczennicach tajnej szkoły. Sześćdziesięcioletni Edward ociera się o granice swoich fizycznych możliwości, prowadząc to śledztwo - będzie musiał wykazać się niezłą tężyzną fizyczną, równocześnie dzieląc czas na pracę i opiekę nad chorą kuzynką Leokadią. 

Krajewski oczywiście łączy historię powojenną ze współczesną - otóż idea Gimnazjum Subterraneum nie umarła i ma zostać odtworzona współcześnie. Pracujący nad tym pomysłem doktor filozofii otrzymuje niezwykłe zlecenie od niemieckiego wydawcy książki filozoficznej, które stworzy klamrę, wiążącą wydarzenia współczesne z powojennymi.

Krajewski jak zwykle uwiódł mnie językiem, zamysłem, subtelnością i dosadnością zarazem i delikatną ironią. 

Moja ocena: 4,5/6

Marek Krajewski, W otchłani mroku, 320 str., Wydawnictwo Znak 2013.

2 komentarze:

  1. Dużo dobrego czytałam o książkach Krajewskiego i w końcu będę musiała sięgnąć przynajmniej po jedną.

    OdpowiedzUsuń