Ta książka-wędrowniczka przyfrunęła do mnie z Niemiec i gdyby nie ta akcja, pewnie nigdy bym nawet nie wpadła na pomysł jej przeczytania. Tymczasem to bardzo przyjemna i w pewnym sensie pouczająca lektura.
Autorki wybrały formę listów, by opisać wydarzenia - akcja rozgrywa się tuż po wojnie, w większości na Guernsey. Juliet jest pisarką i w poszukiwaniu nowego tematu do felietonów i kolejnej powieści, trafia na niezwykłą grupę ludzi na tej wyspie. Podczas okupacji Guernsey całkowicie odcięta była od lądu i mieszkańcy zdani byli na łaskę okupanta, co szczególnie miało wpływ na zaopatrzenie żywnościowe. Mieszkańcy próbowali nielegalnie trzymać świnie, co było skrupulatnie kontrolowane przez Niemców. Podczas jednego z nalotów, rezolutna Elisabeth wytłumaczyła spotkanie w jednym z domów klubem książkowym. Od tego czasu wyspiarze zaczęli czytać i rozmawiać o książkach. Zaciekawiona tą historią Juliet, wybiera się na Guernsey i zakochuje się w krajobrazie wyspy i jej mieszkańcach. Tam poznaje smutne wojenne losy mieszkańców, szczególnie Elisabeth, która została wysłana do obozu i musiała opuścić malutką córeczkę.
Styl listów Juliet jest bardzo lekki, dowcipny, autoironiczny i to one dominują w powieści, odpowiedzi, które otrzymuje służą tylko poszerzeniu wiedzy czytelnika i podtrzymaniu narracji. Taka kompozycja powieści powoduje, że czyta się ją błyskawicznie. Mnie bardzo przypadła do gustu sama Juliet - podobał mi się jej dystans do siebie oraz miłość do książek. Nie ma dla niej milszego zajęcia niż buszowanie po księgarniach, uwielbia rozmawiać o książkach i przebywać wśród nich. Jednym słowem to moja bratnia dusza. Autorki bardzo umiejętnie łączą lekki styl z tematyką wojenną, czyniąc tę powieść uroczą i pouczającą zarazem. To sztuka pisać o wojnie i jej grozie takim stylem, zarazem jej nie trywializując.
Po lekturze od razu poszukałam zdjęć z Guernsey i wrzuciłam tę wsypę na listę miejsc do odwiedzenia.
Moja ocena: 5/6
Mary Ann Shaffer, Annie Barrows, Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, tł. Joanna Puchalska, 255 str., Świat Książki Warszawa 2018.
Styl listów Juliet jest bardzo lekki, dowcipny, autoironiczny i to one dominują w powieści, odpowiedzi, które otrzymuje służą tylko poszerzeniu wiedzy czytelnika i podtrzymaniu narracji. Taka kompozycja powieści powoduje, że czyta się ją błyskawicznie. Mnie bardzo przypadła do gustu sama Juliet - podobał mi się jej dystans do siebie oraz miłość do książek. Nie ma dla niej milszego zajęcia niż buszowanie po księgarniach, uwielbia rozmawiać o książkach i przebywać wśród nich. Jednym słowem to moja bratnia dusza. Autorki bardzo umiejętnie łączą lekki styl z tematyką wojenną, czyniąc tę powieść uroczą i pouczającą zarazem. To sztuka pisać o wojnie i jej grozie takim stylem, zarazem jej nie trywializując.
Po lekturze od razu poszukałam zdjęć z Guernsey i wrzuciłam tę wsypę na listę miejsc do odwiedzenia.
Moja ocena: 5/6
Mary Ann Shaffer, Annie Barrows, Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, tł. Joanna Puchalska, 255 str., Świat Książki Warszawa 2018.
Bardzo miło wspominam lekturę tej książki. Tez przywedrowala do mnie w jakimś łańcuszku. A wysepkę pragnę odwiedzić odkąd dowiedziałam się że mieszkał na niej Wiktor Hugo- pisarz dla którego mam duży sentyment.
OdpowiedzUsuńTak, Hugo to też świetny argument. Cieszę się, że Tobie też się podobała!
Usuń