Powoli tracę chęć do poznawania kolejnych noblistów. Akacja Claude'a Simona była bowiem ogromnym wyzwaniem i przyznam, że od około setnej strony skanowałam już tylko wzrokiem tekst, ponieważ nie ujęło mnie w tej powieści zupełnie nic.
Simon podejmuje w Akacji temat historii rodzinnej naprzemiennie opisując wydarzenia z I i II wojny światowej. Jego ojciec zginął bowiem w 1914 roku, on sam natomiast brał udział w II wojnie, który zakończył w obozie jenieckim. Takiej tematyce nie mam nic do zarzucenia, Simon jednakże, opierając się na założeniach nouveau roman, odrzuca jakąkolwiek narrację i chronologię. Jego proza to drobiazgowy opis sytuacji, który potrafi ciągnąć się przez kilkadziesiąt stronic. Simon operuje kilkustronicowymi zdaniami, wewnątrz który umieszcza dopowiedzenia w nawiasach, następnie kolejne w jeszcze jednych nawiasach, tworząc piramidalne konstrukcje. Bardzo trudno jest podążać za jego myślami, zwłaszcza, że zdania te nie służą relacjonowaniu jakichś wydarzeń tylko opisują zastaną rzeczywistość - pociąg wiozący żołnierzy na front, wnętrze pomieszczenia, otoczenie itd. Taka konstrukcja powieści nie nadaje jej linii przewodniej, głównego wątku, tworząc z niej nagromadzenie scen. Co więcej brak także charakterystyki głównych postaci - dowiadujemy się o nich niewiele głównie z monologów wewnętrznych, myśli.
Nie potrafię sobie wyobrazić nikogo, kto byłby w stanie rozsmakować się w tej prozie, a tłumaczce serdecznie współczuję. Naprawdę nie oczekuję od powieści pójścia na łatwiznę, ale żeby tak utrudniać czytelnikowi odbiór? Komisja Noblowska tak uzasadniła swój wybór: "połączenie w swej twórczości porządków: poetyckiego i malarskiego", "głębokie zrozumienie roli czasów w przedstawieniu człowieka". Oba te zdania zapewne w jakiś sposób odzwierciedlają prozę Simona, ja bym jednak powiedziała, że Nobla dostał za najdłuższe zdania świata.
Moja ocena: 1/6
Claude Simon, Die Akazie, tł. Eva Moldenhauer, 215 str., Süddeutsche Zeitung Bibliothek 2004.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz