Moje pierwsze spotkanie ze Schmittem nie było udane, ale już wtedy, skuszona recenzjami, kupiłam powyższą książkę i postawiłam na półce na kilkanaście lat. Ostatnio czerwona okładka uśmiechnęła się do mojego syna, który wybrał tę książkę dla mnie, gdy niezdecydowana stałam przed regałem. A ja ją czytałam i czytałam, przerywałam, wracałam, czytałam, aż wreszcie skończyłam, satysfakcji z lektury jednak nie odczuwając. Zamysł autora jest jednak ciekawy i ta powieść miała wszelkie przesłanki, by trafić do pocztu moich ulubionych.
Adolfa H. poznajemy w momencie ogłoszenia listy przyjętych na studia. Autor snuje dwie narracje - w jednej z nich Adolf na studia się dostaje i zostaje na całe życie Adolfem H., w drugiej egzaminu nie zdaje i będzie Hitlerem. Schmitt drobiazgowo opisuje obie wersje życia. Młody student poddaje się psychoterapii u samego Freuda, by przepracować problematyczny stosunek do kobiet i wiedzie życie aspirującego artysty, trafia na front we Francji i Belgii, ma bliskich przyjaciół, w Paryżu poznaje miłość życia, następnie zostaje dobrym ojcem. Jego życie nie jest usłane różami - boryka się z problemami finansowymi, wątpi w swój talent, traci bliskie osoby, ale podnosi się, radzi sobie z problemami i prowadzi w miarę spełnione życie.
Student, który na studia się nie dostał, cierpi, wątpi w siebie i swój talent, pogrąża w poczuciu wstydu i problemach finansowych, ukrywa swoje niepowodzenie i nigdy nie przepracuje problematycznego stosunku do kobiet. Kolejne porażki, dorywcze prace, nieudane związki popychają go do konstruowania w głowie obrazów, które nie mają przełożenia na rzeczywistość. Przegrana I wojna światowa będzie momentem kluczowym - to ona popchnie go w politykę i rozwijanie własnej idei i pomysłu na naród niemiecki. Szczęśliwy zbieg okoliczności, charyzmatyczny sposób przemawiania, korzystana sytuacja polityczna ułatwią Hitlerowi sukces polityczny.
Pomysłowi Schmitta nie można nic zarzucić. Co więcej należy go pochwalić za realizację - dbałość o tło psychologiczne, szczegóły, wiarygodne oddanie myśli obu Adolfów, udany zarys każdej z postaci. Zamysłem autora było ukazanie, że Hitlerem mógł zostać każdy, że dyktator nie spadł z nieba, że był zwykłym człowiekiem, w którego życiu coś poszło nie tak. To ciekawy pomysł na książkę, co więcej dobrze zrealizowany. Dlaczego więc tak męczyła mnie ta lektura? Mam problem ze stylem Schmitta - zupełnie mnie nie porywa, odbieram go jako drętwy, nudny wręcz. Innych przyczyn nie mogę się doszukać. Chyba po prostu z Francuzem nadajemy na innych falach.
Moja ocena: 3/6
Eric-Emmanuel Schmitt, Przypadek Adolfa H., tł. Ewa Wieleżyńska, 480 str., Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2007.
Pomysł rzeczywiście bardzo ciekawy. Czytałam kiedyś dwie czy trzy książki tego autora i choć wówczas wydawały mi się ciekawe, a przy dziecku Noego wylałam nawet litry łez to nazwisko Schmitt dziś kojarzy mi się z literaturą do której nie mam ochoty wracać.
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobne odczucia. Dziecka Noego nie czytałam i pewnie nie będę.
UsuńTo chyba jedyna książka pana Schmitta, którą zaczęłam kiedyś czytać, ale jej nie skończyłam.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to nie dziwi!
Usuń